A więc:
Jest ranek godzina 9:30 dojeżdzam z Maćkiem na miedwie, jezioro jest spienione aż kolana grają ze strachu, wyciągamy wiatromierz i ... od 9 do 16,6 m/s !!! Bardzo porywiście.
Czekamy na chłopaków.
Wkońcu są.
wybieramy się na pole startowe obok plaży, wypijamy termos wina i małe conieco i trzeba wkońcu sprubować. Ja rozkładam Rysia2 10m2 a Hase Wipike 8,9(12,1). Stwierdziliśmy że lepiej sprubować na brzegu. Hasee odpala i ... LECIMY !!! Latawiec targa go niesamowicie po jakiś pastwiskach i elektrycznych pastuchach, poprzez drogę żużlową i po około 500m Joosi go łapie, a ja tymczssem stałem i zdzierałem łacha z całą resztą ekipy aż do momenyu gdy mnie zabrało i ... stałem po nawietrznej samochodów, odbiłem się od mojego wpadłem na drugiego (Joosiego Espace, łamiąc mu drzwi, Espace na plastykowe poszycie) przelatując przez niego i ... ląduję przez dach w takim wikwanie do palenia grilla i tak sobie wisząc głową w dół czekam na pomoc (już nie było mi do śmiechu) Podbiegł maciej i sciągnoł minie spod sufitu a raczej tego co zostało z sufitu, podczas gdy rolnik zabezpieczał Rihno.
Pada decyzja idziemy na wodę:
Najpierw Maciej na WS ale na kitach to Rolnik pierwszy ja drugi Hase trzeci i ogień (Joosi niestety przeziębiony).Woda całkiem cąłkiem
Wiatr zaczoł siadać więc latania było niewiele ale jednak było.
Przesiedzieliśmy w wodzie ze dwie godziny i nie było całkiem zimno. Jak się człowiek rusza to jest ok.
Był nawet jeden WS w piance z krótkim rękawem !!!
Facet tam siedzący mówi ze napewno jesteśmy pierwsi w tym roku na kitach.
Początek sezonu cąłkiem udany, teraz dotarłem do domu i marzę o ciepłej kąpieli tym razem w wannie

więc bujam się.
Jeżeli ma ktoś ochotę się dołączyć do wspólnego kitowania to prawdopodobnie za dwa tygodnie będziemy tam znowu.
Wszystkich chętnych serdecznie zapraszam w Naszym imieniu czyli:
Rolnik, Hase, JoosiBoy,Maciek,Jacek D