Kitesurfer ratowany przez SAR 14.01.2012

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 10:36

Jurgen pisze:Gdy byłem już na parkingu zadzwonił kapitan SAR do osoby wzywającej pomoc. Wtedy zamieniłem z nim 3 słowa. Bardzo miłe z obu stron. Z rozmowy wnioskuje że SAR odwołała ta sama osoba która go wezwała.

Dzięki za odpowiedzi bez uprzedzeń :wink:

Mam nadzieję, że wszyscy teraz zrozumieją jak istotne dla przyszłości kitesurfingu w Polsce jest świadomość odwołania akcji SAR.
W Twoim przypadku akcja została odwołana przez kapitana SAR po jego telefonie zwrotnym.
Nie jest to idealny happy end.
Idealnie byłoby gdyby to osoba wzywająca pomoc wiedząc, że już Ci nic nie grozi ZADZWONIŁA tam gdzie dzwoniła i ODWOŁAŁA akcję - informując Cię o tym
To jest kardynalna zasada i niech wszyscy włacznie z jacekmakajta spróbują sobie to zapamiętać.
Wypadki zawsze będą się zdarzać i jeśli nie będziemy odwoływać akcji to jesteśmy wkrótce w czarnej dupie.
Skończy się na zakazach, obowiązkowych ubezpieczeniach i szkoleniach, kolorowych lycrach, legitymacjach, pieczątkach prezesów, wpisowych itd.
Czy bardzo się mylę? Niech ktoś mnie wyprowadzi z błędu?

Zakładam Wojtek, że gdyby padła bateria osoby wzywającej pomoc to byś zadzwonił do SAR z innego telefonu natychmiast z parkingu.
Zakładam również, że gdybyś z parkingu zobaczył łódź SAR i nie był świadomy tego, że ktoś ją wezwał dla Ciebie, to i tak automatycznie zadzwoniłbyś do SAR i starał się wyjaśnić o co chodzi. Jakby się okazało że chodziło o Ciebie to byś odwołał akcje podając swoje nazwisko, nr. kontaktowy, czas powstania sytauacji awaryjnej, jak najlepiej określoną pozycję (na plaży co 100m powinny być takie żółte słupki z cyferkami).
Zakładam, że miałeś ze sobą komórkę w aquapacku z wybranym ostanio numerem stacji SAR lub bosmanatu we Władku.
To są normalne zachowania odpowiedzialnego kajciarza.
Jakoś w tym wątku wiele o tym nie pisano a to zdecydowanie najważniejsza nauka z tego incydentu.
A nie połamane anteny, żałosne media, wypas skarpetki czy mega-cool-hero film z jednego halsu...

roonek
Posty: 167
Rejestracja: 01 wrz 2009, 23:18
Postawił piwka: 10 razy
Dostał piwko: 6 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 10:46

roonek pisze:czemu uważasz ze było to nieuzasadnione wezwanie pomocy?

bracuru pisze:Pisząc to czułem, że chyba źle to sformułowałem. Faktycznie kwestia uzasadnienia lub nieuzasadnienia jest szeroko otwarta.
Będę precyzyjny: wezwanie pomocy przez obserwującą osobę nie na czas, kiedy potrzebujący samodzielnie wychodzi z sytuacji niebezpiecznej.


ja to widzę tak- kolega daleko od brzegu pozbywa się latawca i deski -myślę stało się coś złego - woda lodowata- >bez wahania bym też zadzwonił po pomoc...- nie wiem może to źle?
czy przy takich falach zawsze wyrzuci surfera na brzeg i nie powinniśmy się o niego martwic? bo czekać 10 min że może jednak uda mu się samemu wrócić to chyba skrajna nieodpowiedzialność...

pozdrawiam

Jurgen
Posty: 2943
Rejestracja: 19 wrz 2006, 00:39
Lokalizacja: 3miasto
Postawił piwka: 13 razy
Dostał piwko: 13 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 10:58

BraCuru pisze:Mam nadzieję, że wszyscy teraz zrozumieją jak istotne dla przyszłości kitesurfingu w Polsce jest świadomość odwołania akcji SAR.
W Twoim przypadku akcja została odwołana przez kapitana SAR po jego telefonie zwrotnym.
Nie jest to idealny happy end.
Idealnie byłoby gdyby to osoba wzywająca pomoc wiedząc, że już Ci nic nie grozi ZADZWONIŁA tam gdzie dzwoniła i ODWOŁAŁA akcję - informując Cię o tym


Mylisz się, akcja została odwołana gdy tylko wyszedłem na brzeg. Osoba która wzywała SAR została o tym fakcie poinformowana i odwołała akcje. Telefon od Pana kapitana miał charakter czysto kontrolny.... Marku... Nie było Cie tam więc nie bądź kolejna osobą która gdyba... Pytaj i czytaj ze zrozumieniem a nie wymyślaj kolejne historie wyssane z palca...

BraCuru pisze:Zakładam Wojtek, że gdyby padła bateria osoby wzywającej pomoc to byś zadzwonił do SAR z innego telefonu natychmiast z parkingu.


Oczywiście. A te słupki to chyba tylko w Grzybowie :hand:

BraCuru pisze:Zakładam, że miałeś ze sobą komórkę w aquapacku z wybranym ostanio numerem stacji SAR lub bosmanatu we Władku.
To są normalne zachowania odpowiedzialnego kajciarza.


A czy ktoś Ci kiedyś próbował wmówić że ja jestem odpowiedzialny :) :?:

BraCuru pisze:Jakoś w tym wątku wiele o tym nie pisano a to zdecydowanie najważniejsza nauka z tego incydentu.
A nie połamane anteny, żałosne media, wypas skarpetki czy mega-cool-hero film z jednego halsu...


Dla mnie dużo ważniejsze niż aquapacki, telefony i jakieś plażowe gadżety o których piszesz jest to żeby zachować spokój i myśleć... Nie wykończyć się usilnie próbując wrócić do brzegu... Płynąć w stronę równo i miarowo a nie sprintem.... A skarpetki które tak wyśmiewasz dały mi komfort cieplny który jest konieczny nie wiedząc jak długo w wodzie posiedzisz/po dryfujesz....

Filmik się nie spodobał.... Jak mi przykro... Kolejne halsy były zbyt daleko aby je kamera chwyciła....

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 11:14

Jurgen pisze:Niezależnie co się dzieje rada jest tylko jedna: Maksymalny możliwy spokój do którego należy dołożyć myślenie... Wiem że gdybym usilnie i nerwowo walczył żeby jak najszybciej dopłynąć do brzegu to mogło by mnie już tu nie być. Wybacz, ale temat innych scenariuszy się nie wypowiem...

Piszemy w tym samy momencie i przestrzeliwujemy się postami.
Nie oczekuję kontynuacji innych scenariuszy - to po to, by trafić do wyobraźni nawet nowicjuszy którzy nie myślą o pływaniu przy 8B. Każdy może znaleźć się w sytuacji kiedy będzie potrzebny SAR niech więc wie jakie są procedury i co jest jego obowiązkiem w takiej sytuacji.

bolo272 pisze:Co w takim razie polecasz zrobić w takim przypadku? Sam mam raczej nikłe doświadczenie w takich warunkach ale kilka razy w podobnej sytuacji, czyli kiedy fala ciągnęła latawiec i wciskała pod wodą, wypięcie się wydawało mi się jedyną opcją.

Zgadzam się z Koniem - wypięcie się całkowite z latawca w takich warunkach to błąd. Poważny błąd.
Wypinasz latawiec dopiero jak sztorm wywali Cię na plaże.
Jurgen posmakował prądu wstecznego i wie, że próba płynięcia na siłę do brzegu to prawdopodobny wyrok na utonięcie. Prąd wsteczny przy dnie ma siłę 2-3 węzłów przy kierunku side-onshore i sile 10-11B. Przy kierunku onshore 12B może osiągać siłę powyżej 5kts. Oczywiście to wszystko tylko w strefie przyboju. Poza przybojem wartości te dramatycznie maleją.
Gdyby kierunek był oshore Jurgen nie napisałby już tutaj ani jednego posta :idea:

W takiej sytuacji, kiedy nie można odpalić latawca z wody, polecam:
1. Dryfować w stronę przyboju (w PL zwykle są trzy) z deską w ręku.
2. Przed pierwszym przybojem wywalić deskę na zawietrzną i wyliszować się.
3. Pierwszy przybój - nabrać spory zapas powietrza, wyluzować wszystkie mięsnie, założyć ręce na głowę i poddać się młynkowi
4. Sekundy po młynku następuje gwałtowne pociągnięcie - fala uderza w kajta. Poddać się temu i starać się zająć horyzontalną pozycję - mniej oporów - szybciej zbliżamy się do brzegu. Ludziom początkującym wydaje się że kajt wciąga w stronę dna - nieprawda. Fizycznie niemożliwe :idea: To zła pozycja, sztywne mięsnie, nieuregulowany oddech powodują panikę i wyolbrzymianie problemu jakim jest zwykła kąpiel w rozbujanej wannie.
5. Robimy powtórkę z rozrywki przechodząc kolejne dwa przyboje.
6. Przechodząc ostatni przyboj nie robimy kardynalnego błędu stanięcia za wszelką cenę na dnie. Tam jest największy wektor prądu wstecznego. Im bliżej dna tym bardziej ciągnie nas w morze. Trzeba kontrolować oddech i utrzymywać pozycję horyzontalną na powierzchi. Oczywiście nie płyniemy tylko czekamy na kolejną białą wodę co pociągnie lokomotywę (latawiec).
7. W momencie jak już latawiec jest na plaży i wodę po pas możemy próbować wejść o własnych siłach na plaże. Stojąc już na twardym gruncie wypinamy się z lisza. Raczej tylko debil będzie próbował odkręcać linki i restartować latawiec. Oczywiście robimy tak jak nikogo nie ma w pobliżu do pomocy, nikomu to nie zagrozi i nie ma gdzie na plaży podczepić bezpiecznie chickenloopa.

Skąd to wiem? Na pewno nie z wikipedii :lol:

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 11:28

Jurgen pisze:Mylisz się, akcja została odwołana gdy tylko wyszedłem na brzeg. Osoba która wzywała SAR została o tym fakcie poinformowana i odwołała akcje. Telefon od Pana kapitana miał charakter czysto kontrolny.... Pytaj i czytaj ze zrozumieniem a nie wymyślaj kolejne historie wyssane z palca...

Przepraszam wyssałem to z Twojej wypowiedzi:
Z rozmowy wnioskuje że SAR odwołała ta sama osoba która go wezwała.

Wnioskujesz ale czy jesteś pewien?
Osoba, która odwołała akcję powinna klarownie powiadomić Cię o tym. Przecież była na miejscu a nie obserwowała akcję przez kamerkę on-line.
Obowiązkiem odpowiedzialnego kajciarza jest wyjaśnić do końca samemu sprawę z SARem - podając wszelkie wymagane przez nich dane.

Przecież nie tylko Ty mogłeś być gwiazdą dnia i 500 metrów dalej może ktoś inny potrzebował faktycznie pomocy.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 11:35

roonek pisze:czy przy takich falach zawsze wyrzuci surfera na brzeg i nie powinniśmy się o niego martwic? bo czekać 10 min że może jednak uda mu się samemu wrócić to chyba skrajna nieodpowiedzialność...

Jak pisałem wyżej - nie zawsze wyrzuci surfera żywego. Mogą to być już tylko zwłoki.

Wezwania pomocy - dylemat dla kajciarzy (raczej da radę/ a może jednak nie da rady?)
Na pewno banalnie prosta sprawa dla cywilów (topi się!!!!!!)

Będziemy borykać się z tym coraz częściej :idea:

Awatar użytkownika
3msto
Posty: 534
Rejestracja: 04 paź 2009, 20:29
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 9 razy
Dostał piwko: 45 razy
 
Post13 lut 2012, 12:04

no i temat wrócił na dobry tor :clap: dzięki,

czytam to forum i tego typu posty aby między innymi wiedzieć jak postąpić , jak się zachować zarówno jako potrzebujący pomocy i jej udzielający.

zgadzam sie Bracuru , dylemat kitesurfera Czy da rade czy nie przerabiałem juz kilka razy, za każdym razem osobiście traktowałem to jako że nie da rady,

byłem swiadkiem akcji ratowniczej SAR dwa razy , raz byłem tym który romawia z Policją , człowiekiem z bazy SAR jak i Panami na łódce którzy dzwonili żeby ich pokierować do dryfującego , innym razem dziewczynę zdążył uratować przypadkowy spacerowicz z plaży którzy rucił się na ratunek w ubraniu do wody o tem. 5-7stopni.
Za każdym razem Ratownicy z SAR nie mieli pretensji że nie potrzebnie ktos zadzwonił , Lepiej reagować niż liczyc że się uda dopłynąc - tak usłyszałem od nich.

Jurgen
Posty: 2943
Rejestracja: 19 wrz 2006, 00:39
Lokalizacja: 3miasto
Postawił piwka: 13 razy
Dostał piwko: 13 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 12:28

BraCuru pisze:Przepraszam wyssałem to z Twojej wypowiedzi:
Z rozmowy wnioskuje że SAR odwołała ta sama osoba która go wezwała.

Wnioskujesz ale czy jesteś pewien?


Teraz 100%. W tamtej chwili nie wiedziałem nawet że SAR mnie szuka. Wyluzuj i nie łap za słówka.

PusieK
Posty: 480
Rejestracja: 10 cze 2007, 23:46
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post13 lut 2012, 13:12

BraCuru pisze:
Jurgen pisze:Niezależnie co się dzieje rada jest tylko jedna: Maksymalny możliwy spokój do którego należy dołożyć myślenie... Wiem że gdybym usilnie i nerwowo walczył żeby jak najszybciej dopłynąć do brzegu to mogło by mnie już tu nie być. Wybacz, ale temat innych scenariuszy się nie wypowiem...

Piszemy w tym samy momencie i przestrzeliwujemy się postami.
Nie oczekuję kontynuacji innych scenariuszy - to po to, by trafić do wyobraźni nawet nowicjuszy którzy nie myślą o pływaniu przy 8B. Każdy może znaleźć się w sytuacji kiedy będzie potrzebny SAR niech więc wie jakie są procedury i co jest jego obowiązkiem w takiej sytuacji.

bolo272 pisze:Co w takim razie polecasz zrobić w takim przypadku? Sam mam raczej nikłe doświadczenie w takich warunkach ale kilka razy w podobnej sytuacji, czyli kiedy fala ciągnęła latawiec i wciskała pod wodą, wypięcie się wydawało mi się jedyną opcją.

Zgadzam się z Koniem - wypięcie się całkowite z latawca w takich warunkach to błąd. Poważny błąd.
Wypinasz latawiec dopiero jak sztorm wywali Cię na plaże.


Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić!
Jurgen miał ta przygodę i nie powinieneś mu wytykać błędów, ponieważ nie wiesz jak było naprawdę i w jakiej sytuacji był! Upieranie się iż wypięcie w takich warunkach to błąd jest skrajnie nieodpowiedzialne, chyba nie przemyślałeś dalszych możliwych scenariuszy jakie mogłyby się wydarzyć!
Jurgen mielony przez falę, kite mielony przez falę, linki zluzowane bo fala która mieliła jurgena pchnęła go szybciej do brzegu jak fala mieląca latawiec. Co dalej? Linki na rękach nogach, każdy ruch co raz trudniejszy!

Decyzja czy zostać z latawką czy nie.. zależy tylko i wyłącznie od sytuacji w której się znajdziemy i nie ma tu znaczenia czy wiatr jest on czy off czy side..

Awatar użytkownika
TrueKejner
Posty: 920
Rejestracja: 30 paź 2010, 13:44
Deska: Shinn
Latawiec: Cabrinha
Postawił piwka: 157 razy
Dostał piwko: 193 razy
 
Post13 lut 2012, 13:15

bolo272 pisze:
Crazy Horse pisze:ZASADA NR 1 O JAKIEJ CHCE PRZYPOMNIEĆ, to NIGDY, czy na Bałtyku przy 50knts, czy na Precie przy 20, czy na Zatoce przy 10 świadomie nie wypinamy się z latawca, bo BEZ NIEGO STAJEMY SIĘ NIEWIDOCZNI :idea:


Co w takim razie polecasz zrobić w takim przypadku? Sam mam raczej nikłe doświadczenie w takich warunkach ale kilka razy w podobnej sytuacji, czyli kiedy fala ciągnęła latawiec i wciskała pod wodą, wypięcie się wydawało mi się jedyną opcją.

Rzeczywiście zgodzę się tu z Koniem, że wypięcia się z latawca może tylko pogorszyć sprawę. Dodam tylko tyle, że jeżeli kajt leży w wodzie, a my czekamy aż zdryfuje nas na brzeg bardzo łatwo można podrzeć szmatę jeśli na napiętych linkach przyjmie dużą falę z przyboju. Jeżeli chcemy tego uniknąć najczęściej wystarczy wypiąć się z chicken loopa (pozostajemy podczepieni do baru leashem) i gdy fala uderza w latawiec puścić bar i płynąć w stronę kajta. Wtedy linki nie są tak napięte i fala "ciągnie" latawiec, a nie wpada przez jego środek robiąc wielką dziurę. To jest już ostateczne rozwiązanie gdy wiemy, że nie uda nam się wystartować latawca.

Awatar użytkownika
TrueKejner
Posty: 920
Rejestracja: 30 paź 2010, 13:44
Deska: Shinn
Latawiec: Cabrinha
Postawił piwka: 157 razy
Dostał piwko: 193 razy
 
Post13 lut 2012, 13:34

PusieK pisze:Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić!
Jurgen miał ta przygodę i nie powinieneś mu wytykać błędów, ponieważ nie wiesz jak było naprawdę i w jakiej sytuacji był! Upieranie się iż wypięcie w takich warunkach to błąd jest skrajnie nieodpowiedzialne, chyba nie przemyślałeś dalszych możliwych scenariuszy jakie mogłyby się wydarzyć!
Decyzja czy zostać z latawką czy nie.. zależy tylko i wyłącznie od sytuacji w której się znajdziemy i nie ma tu znaczenia czy wiatr jest on czy off czy side..

Sytuacje są różne, ale wypięcie się z kajta to jak wyskoczenie z łodzi ratunkowej. Dla mnie sensowne jest pociągnięcie za zrywkę tylko wtedy, gdy lecisz z kajtloopami i nie masz nad tym kontroli. Kajt (nawet podarty) przy wietrze do brzegu zawsze ułatwi Ci powrót na plażę. Jeżeli chodzi o zaplątanie się w linki to wystarczy tylko trochę uwagi i nie masz się o co bać. W przyboju załamująca się fala może wrzucić Cię w linki przed Tobą, ale można łatwo tego uniknąć ustawiając się tak żeby być z linkami chociaż trochę w poprzek fali (bardziej doświadczeni- zgadzacie się ze mną?). Natomiast powrót wpław w takich warunkach to prawdziwa katorga dla organizmu.
Naprawdę te sytuacje to zazwyczaj umiejętność wykonania kilku odpowiednich kroków. Zawsze najbardziej zgubna okazuje się panika.

PusieK
Posty: 480
Rejestracja: 10 cze 2007, 23:46
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post13 lut 2012, 13:58

@TrueKejner
Wydaje mi się ze "tylko trochę uwagi" nie będzie takie łatwe do zrobienia jak zmieli nas 7m fala, gdzie przez około 5-10 sekund nie będziemy w stanie nabrać powietrza, nie będziemy wiedzieć gdzie góra, gdzie dół, gdzie brzeg, gdzie otwarta woda... Pamiętaj że to bałtyk a nie brazil czy cabo gdzie fale są regularnę i w pewnych odstępach!
Zdecydowanie wybieram to co zrobił jurgen w tych warunkach! Trapez/deska służy jako pływak który łapiemy w ręce i staramy się spływać z falą!

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 lut 2012, 14:14

Jurgen pisze:Teraz 100%. W tamtej chwili nie wiedziałem nawet że SAR mnie szuka. Wyluzuj i nie łap za słówka.

A jak mam to czytać?
Jurgen pisze:O akcji SAR dowiedziałem się na parkingu zmieniając wyżej wymienione skarpetki na inne obuwie

Wyluzuj również i nie pisz czy byłem czy nie byłem. To nie ma najmniejszego znaczenia.
Znaczenie dla SAR, ratowanego, przyszłości KS i "Kowalskiego" ma fakt czy akcja ratunkowa została przez Ciebie odwołana właściwie. No bo przecież wiedziałeś że SAR był w akcji.
Wg mnie nie i dlatego uwypuklam ten moment, aby inni uczyli się na Twoich błędach.
Powtarzam jeszcze raz: co gdyby SAR poszedł po kogoś innego? Przecież inni tez pływali. Skąd miałeś pewność, że to akurat chodziło o Ciebie?
Tak szczerze przyznaj, że do tej pory wiele nie myślałeś, że coś takiego może Ci się przytrafić (akcja SAR) i co powinieneś jako guru zrobić.

Szkoda, że omijasz w swojej relacji powyższe wartościowe rzeczy.
W zamian za to umieszczasz z jajem skręcony pastisz, mrugasz okiem do środowiska i zostajesz pożeraczem zimowych sztormów. Dostałeś milion takich :thumb: i milion "Szacun"
Fajnie ale czy to jest model do naśladowania jeśli chodzi o zachowanie "ratowanego". Posłuchaj Kargula może on wyjaśni Ci tą sytuację bez uprzedzeń.
Wg mnie byłeś cały w fiołkach że nie utonąłeś, wszystko skończyło się dobrze i nie pomyślałeś, że mogłeś komuś odebrać szansę na uratownia życia.

PusieK pisze: Trapez/deska służy jako pływak który łapiemy w ręce i staramy się spływać z falą!

Falą 7m - normalnie surfing na TT :doh:
Chyba nie byłeś w życiu mielony przez choćby 3 metrową bałtycką falę.

mazar
Posty: 356
Rejestracja: 13 lis 2007, 13:24
Lokalizacja: Poznań
Postawił piwka: 9 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post13 lut 2012, 14:35

Jurgen - to chyba jednak nie był dzień jak co dzień :wink: chyba że każdy dostarcza tylu wrażeń i często zostajesz w samych skarpetkach :D :hand:
fajnie, że wreszcie opisałeś całe zdarzenie, cenne info podane w ciekawej formie - niektórzy woleliby przekaz w bardziej dramatyczno - dziękczynnej oprawie, ale to już ich problem

co do dyskusji odnośnie rzekomego błędu Jurgena cytuję:

Latawiec właśnie zabierała fala wciągając mnie pod wodę. Gdy udało mi się wynurzyć sytuacja powtórzyła się. Nie pozostało nic innego jak się wypiąć. Pamiętajcie: Życie ważniejsze od sprzętu! Kolejne szarpnięcie fali i czuje jak zrywa się leash.

można tylko zapytać czy i tak wypiąłby się całkowicie ?

Awatar użytkownika
FilipN
Posty: 801
Rejestracja: 05 sie 2008, 11:08
Lokalizacja: Warszawa/Jastrzębia Góra
Postawił piwka: 68 razy
Dostał piwko: 77 razy
 
Post13 lut 2012, 14:57

BraCuru pisze:
Znaczenie dla SAR, ratowanego, przyszłości KS i "Kowalskiego" ma fakt czy akcja ratunkowa została przez Ciebie odwołana właściwie. No bo przecież wiedziałeś że SAR był w akcji.
[...]
Powtarzam jeszcze raz: co gdyby SAR poszedł po kogoś innego? Przecież inni tez pływali. Skąd miałeś pewność, że to akurat chodziło o Ciebie?


jak napisał Jurgen - akcję odwoływał ten, kto po SAR dzwonił. Skoro wiedział do kogo wzywa to i odwołując też to wiedział. Przestań na siłę wymyślać kolejne błędy w postępowaniu Jurgena bo wygląda na to, żeś obrał (jak zwykle) jedną tezę i trzymasz się jej kurczowo jak Schettino szalupy...


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości