7m RPM, wolałem nie schodzić jak mnie dopadło bo na brzegu mogło być gorzej...i jakoś sieudało pływać lewo-prawo choć momentami mnie zwiewało jak pisałem.
Zresztą jak szybko przyszło tak szybko poszło, zaraz potem ledwo się doczłapałem do brzegu, chciałem jakąś zgubioną dechę uratować ale musiałem napie... 8-ki żeby w ogóle się dohalsować. I tak musiałem zakończyć ten urokliwy dzionek.
A szkoda że nie mogłem zostać bo ponoć później na 12ki wszedł warun i jak z Mikolpą przed chwilą rozmawiałem to dzisiaj z rańca też.