Z ogromną przyjemnością i ojcowską dumą pragnę Was poinformować, że do naszego kajciarskiego środowiska dołączył kolejny członek. Jest nim mój 10-letni syn Miłosz! By osiągnąć ten cel, Miłosz włożył dużo pracy przez zabawę: praca latawcem (najpierw 2m, później 6m Flysurfer Viron ), snowboard, surfing za motorówką, wake za pontonem motorowym, pierwsze halsy na snowkite, aż wreszcie przyszedł czas na kitesurfing Młody ma do czynienia z tym wszystkim od kiedy ojciec złapał zajawkę na kitesurfing. O ile kilka lat temu był wściekły i rozgoryczony, że tata zostawia go w domu i "znowu idzie kajtować", to od czasu gdy zaczął się aktywnie angażować w zabawę wspólnie z tatą, zaczęły się coraz częściej pojawiać pytania:"Tata, a kiedy znowu pojedziemy na...?" Dużym sprzymierzeńcem do osiągnięcia celu na pewno są doskonałe warunki na Zatoce, a w szczególności wielka płytka łacha w Jastarni, gdzie tata otworzył szkółkę kitesurfingu, dzięki czemu Miłosz może spędzać przynajmniej połowę (na razie ) wakacji. Już w zeszłym sezonie '2014 były nieśmiałe próby startu i kilkudziesięciometrowe ślizgi. Jednak sezon dobiegł końca i musieliśmy wracać do Żnina, gdzie również prowadzę szkolenia, jednak płycizna brzegowa na jeziorze Dużym w Żninie, mimo iż nadaje się do szkolenia dorosłych osób, to dla dzieciaka jest zbyt krótka i zbyt ryzykowna ze względu na bliskość linii brzegowej. Postanowiliśmy więc spróbować wake za pontonem. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, a mój 10-konny silnik Mercury jest w stanie pociągnąć na desce 30-kilogramowego bąbla Więc całą jesień '14 i wiosnę '15 spożytkowaliśmy na zabawie w wake. Miłosz musiał pokonać swój lęk przed głęboką wodą. O ile wszystko było dobrze, dopóki pływaliśmy blisko linii brzegowej, o tyle w momencie gdy na chwilę wypłyneliśmy łukiem w głąb akwenu, to usłyszałem krzyk przerażenia i płacz, "że tu jest głęboko". Po krótkiej lekcji wyjaśniającej, że "masz kamizelkę która utrzyma cie na wodzie, a tata natychmiast po ciebie przypłynie" wszystko stało się już formalnością. Miłosz złapał zajawkę i się zaczęło! Codzienne pytania:"Tata, kiedy jedziemy na wake...?". Jednak tegoroczna wiosna nie rozpieszczała temperaturami i po 15 minutach zabawy w krótkiej piance Miłosz był zmarznięty na kość. Z odsieczą przyszła ciocia, która w prezencie komunijnym dała długą, grubą i ciepłą piankę Oneil'a. I wtedy się zaczęło na dobre - pływanie aż do dna w zbiorniku z paliwem do łodzi. Po przyjechaniu na Zatokę bawiliśmy się cały czas w wake w pobliżu molo w Jastarni, a tata czekając na odpowiedni wiatr, dojrzewał psychicznie do rozpoczęcia zabawy w kitesurfing ze swoim synem, odpowiadając cierpliwie na pytania:"Tata, kiedy pójdziemy na kajta...?", że czekamy na odpowiednie warunki. Aż wreszcie warunki się pojawiły, wypłynęliśmy w głąb zatoki i jak się okazało, nauka nie poszła w las. Po pierwszym i drugim niezbyt udanym starcie, zweryfikowaliśmy różnicę między wake a kite w prowadzeniu deski i dalej to już się potoczyło! Wszystko, co robiliśmy do tej pory, pomogło w pełnym rozpoczęciu przygody zwanej KITESURFING co, mam nadzieję, obejrzycie z równą przyjemnością co ja
P.S. Musielibyście teraz zobaczyć jakiego dostał flesza (chyba wszyscy z nas to znają ). Co chwilę chodzi i sprawdza, czy się drzewa i flagi ruszają, czy są latawce na wodzie i każe mi ciągle sprawdzać prognozę, żeby znów wypłynąć na kajta
Ostatnio zmieniony 29 lip 2015, 16:36 przez yanosik, łącznie zmieniany 1 raz.
We wtorek, 25.08, była nauka startów i jazdy na prawym halsie, a dzisiaj już zrobiliśmy pierwszy downwind 4 km, z Jastarni do Maszoperii Nie obyło się bez przygód: wypłynięcie na głęboką wodę, zgubienie deski, halsówka z latawcem w wodzie do płycizny po czym wylewanie wody z kajta. Cała akcja przebiegła dość płynnie, choć nie bez wysiłku i lekkiej nerwówki Później jeszcze akcja gdy podczas udzielania instrukcji w czasie krótkiego postoju splątały nam się latawce, ale sytuacja szybko została opanowana Później już płynnie do Maszoperii na postój. Zmęczenie i emocje dały się Miłoszowi jednak we znaki, więc odpuściliśmy dalszą przeprawę do Kuźnicy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze
Krótka video-relacja z naszej wspólnej ojcowsko-synowskiej pierwszej kajciarskiej wyprawy :
osobiście trzymam kciuki za pierwsze skrzyżowanie i zakręt pod tytułem "freestyle". ...
Właśnie pytał, jak się skacze?
A właśnie dzisiaj osiągnęliśmy cel, który sobie wyznaczyliśmy, downwind z Kuźnicy do Jastarni Młody był z siebie dumny, a ja byłem dumny z niego. Żadnych przygód po drodze i ku mojemu zdziwieniu, kilka udanych zwrotów bez przymoczenia Miłosz staje się samodzielnym kitesurferem Po wyprawie pytał, czy za dwa lata będzie mógł wystartować w Fordzie? Odpowiedziałem, że nie widzę przeciwskazań, więc czeka nas pracowity październik w Żninie i bardzo pracowity sezon 2016.
osobiście trzymam kciuki za pierwsze skrzyżowanie i zakręt pod tytułem "freestyle". ...
Po wyprawie pytał, czy za dwa lata będzie mógł wystartować w Fordzie? Odpowiedziałem, że nie widzę przeciwskazań, więc czeka nas pracowity październik w Żninie i bardzo pracowity sezon 2016.
Yano & Miłosz
Świetnie, zapraszamy na zawody jak tylko będzie czuł się na siłach. W tym roku w Jastarni startowali jacyś fajni młodzi chłopcy- mieli chyba po 11 lat. Jeden zajął nawet 2 miejsce w TT rejsie !!!! także jak widzicie każdy może spróbować.