Tym razem wyjazd na prognozę do Świnoujścia bo miało wiać kilka dni dzień i noc. W poniedziałek 500km i petarda do wieczora na małych rozmiarach po Niemieckiej stronie.
Wtorek koło 10 Winguru mówi że wieje 13-18kt a tu zonk... 5kt
Przed 11 trochę sie wzmocniło 6-9kt więc ku zdziwieniu wszystkich czekających nadmuchałem addiction 18, wziąłem Transa 153 i poszedłem pływać.

Przy tak stabilnym wietrze wysokość to nie problem, nabierałem też niezłej prędkości co można było przełożyć na niskie ale długie skoki
Koło 12 pojawił się na niebie Zefir 17m, ucieszyłem się że będzie z kim się pościgać, ale niestety zaliczał tylko spływy z wiatrem

Pływał na SU-2 140x42.
Koło 14 wzmocniło się i zostałem na 18m ale zmieniłem na małą deskę. Po 15 zaczęło straszyć szkwałami i ludzie pompowali 12-14 więc stwierdziłem ze nie będę się wygłupiał z 18 i dmuchnąłem 12. Niestety tylko straszyło i starczyło na 12 ale na dużej desce

inni tracili wysokość ja nieźle się bawiłem i zaczęły się wyższe skoki. Zefir miał wtedy grubo ale jeszcze nie ogień.
Po 17 już małe rozmiary i grubo do wieczora.
Ile godzin pływania we Wtrorek zyskałem? Takich dni jest wiele, zwłaszcza na śródlądziu gdzie dużych rozmiarów coraz więcej. A jak robię 600km to chcę pływać a nie czekać bo prognoza nie weszła. Nie oddam nikomu swojego wyśmiewanego Transa bo mi on daje dużo frajdy, no chyba że sprzedam żeby kupić nowego Transa albo jakieś inne duże drzwi.