Na Rozkoszy dzisiaj jak dla mnie jak na razie najlepszy warunek sezonu. Jak wyjeżdżaliśmy to u nas aura była raczej jesienno-zimowa, ok 6 st. C, padał deszcz i nie wiało, po przekroczeniu granicy pogoda zmieniała się diametralnie, wyszło słońce, temperatura na spocie skoczyła do ok 16-18 st. C i zaczęło konkretnie wiać. Niby tylko 75km różnicy a 2 zupełnie inne klimaty po dwóch stronach gór. Na miejsce zajechaliśmy o 14 i już wtedy wiało średnio 18 knt, później było już tylko lepiej, max zmierzyłem 33knt, na wodzie latawki 7-9m. Woda fajnie się już nagrzała, według stacji u Milana ma już 16 st. C, pierwszy raz w tym roku nie marzłem w wodzie.
Fotki mam niestety tylko z telefonu i raczej krajobrazowe niż z pływania.
Tradycyjnie wprawę na Rozkosz rozpoczęliśmy od wizyty w Pennym.

Po dotarciu na miejsce podjechaliśmy do Milana przybić piątkę ze Staszkiem ale okazało się że jest już na wodzie.

Jako że niespecjalnie podoba nam się zejście do wody u Milana i dodatkowo nie mieliśmy koron na wjazd wróciliśmy na nasz sprawdzony spot.

Poziom wody trochę się podniósł od naszej ostatniej wizyty ale nadal jest jeszcze sporo plaży.


W przerwie między pływaniami nie obyło się bez pieczenia kiełbasek. Gęste krzaki na spocie idealnie zasłaniały wiatr, co nie tylko mocno poprawiało komfort termiczny ale super się sprawdzało przy samodzielnym lądowaniu latawców.

Pod koniec sesji zachmurzyło się i temperatura zaczęła szybko spadać ale deszcz na szczęście nas ominął.


Nawet optymistyczna z reguły prognoza WG okazała się dzisiaj być pesymistyczną, a ICM kompletnie dał dupy, na szczęście tym razem bardziej zaufaliśmy naszemu doświadczeniu.