w odpowiedzi na poniższą wiadomość, którą dostałem
pozwolę ją sobie przekleić i odpowiadając rozpocząć dyskusję
mam nadzieję sensowną i wrażenie przydatną większej ilości już osób..
Cześć Darku,
Krótko i zwięźle, myślę, że będziesz odpowiednią osobą w odpowiednim MIEJSCU i CZASIE!
Chciałbym zrobić w tym roku na prawdę duży progres we freestyle'u i myślałem nad konkretnym planem treningowym, który pomógłby mi lepiej i skuteczniej wykonywać wszelakie ewolucje, a przede wszystkim hapeki. Z tego co widziałem - dochodzisz do formy, jest jakiś sekret za tym wszystkim, czy najlepiej działa po prostu katowanie ile się da na wodzie?
Jak trenują profesjonaliści? Ciężko znaleźć takie informacje, ale mam nadzieję, że mi wskażesz chociaż trochę kierunek.
Bardzo długo rozglądałem się za planem treningowym na poprawę dynamiki, refleksu, ostatnio testuję nawet CIEKAWE ćwiczenie - bieganie sprintem na przełaj lasu - czas reakcji wyostrza się niezwykle szybko, już po kilku zaliczonych gałęziach

Dzięki za poświęcenie chwili - stawiam dużego, zimnego browara jak odwiedzę Eko w sezonie jakimś downwindem.
pozdr!
K.
..więc: dzięki za ocenienie mnie jako osoby , która może doradzić w tym temacie

moje wypowiedź będzie dość chaotyczna , bo i sam temat jest mocno złożony i wieloaspektowy
ale wydaje mi się, że będzie z niej można wyczytać sporo trafionych i pomocnych info..
..wiele osób CHCE zrobić progress - z dziesiątkami takich osób każdego sezonu rozmawiam
i później rozmawiamy o tym samym w kolejnym sezonie , i kolejnym itd..
gdyż często okazuje się, że wieczorne imprezy są ważniejsze -również w aspekcie rozmawiania o wyczynach na wodzie - najczęściej PLANOWANYCH nieustannie..
a częste TYLKO poranne w PL sesje nie wchodzą absolutnie w grę.. --> kac i brak snu - sił - ochoty..
(inna sprawa , że osobiście poranne sesje - przed południem nawet traktuję rozgrzewkowo, bo dopiero druga - trzecia sesja każdego dnia jest dla mnie najlepsza.. - ale to bardzo indywidualna kwestia - bo znam osoby mające odwrotnie: na świeżości lepiej pocisną..)
załóżmy, że pominę BARDZO ISTOTNY parametr ZDROWEGO TRYBU - jako oczywisty w planowanym rozwoju
czyli :
- nienadużywanie lub w ogóle używanie alkoholu, który nie ma żadnego korzystnego wpływu na trening
(tematu innych używek - może nie poruszajmy, by nie wsadzać kija w mrowisko - gdyż tu zdania są podzielone)
- zdrowe i pełne odżywianie się - czyli niekoniecznie McDonald "na szybkości" - tylko jednak świadome uzupełnianie składników odżywczych w organiźmie - nie przesadzając w żadnym kierunku - by z jednej strony mieć siłę i ochotę na trening, której brakuje anorektykom - z drugiej nie ważyć ponadstandardowo co po prostu uniemożliwi lub znacznie utrudni dostęp do grupy trików, o które pytasz i na pewno nie odbije się pozytywnie na stylu

- wypoczynek i regeneracja - czyli przerwy między sesjami oraz po prostu wysypianie się..
- trening bazowy - warto czasem poznać jak wygląda siłownia od środka (zwłaszcza zimą) - jak działa rower, jaki smak ma woda w basenie, czy jak wspominasz - bieganie - również jest doskonałą formą gruntownej podbudowy - a jeśli jak piszesz wplatasz w nią element specjalistyczne - jak tzw "tempówki" - to super! - ćwiczysz również inne cechy poza wytrzymałością tlenową, jak szybkość, siła, wytrzymałość beztlenowa..
przed ambitnym planem na kajcie KONIECZNY jest trening ogólny
np taki wyjazd na narty czy do Egiptu jest stracony, bez podbudowy, bo po pierwszej 3 h sesji, będziesz miał 3 dni zakwasy i rak ochoty na cokolwiek..
CZYLI GŁÓWNE PODSTAWY KAŻDEGO treningu w KAŻDEJ dyscyplinie
a także sprawy takie jak:
- współzawodnictwo i idąca za nim motywacja
- wspólna analiza z współpływającymi a także wideo analiza
- zapewnienie bezpiecznego oraz odpowiedniego (np na deltach hpków trudno się wg mnie uczyć..) sprzętu, akwenu (głębokości, ilości miejsca - każde nieprzechwycenie baru - wymaga sporo miejsca poniżej i na "niektórych"

Jeśli powyższe czynniki są dla Ciebie oczywiste - możemy iść dalej:
JA w każdej dyscyplinie popieram szkołę małych - acz skutecznych kroków
zarówno jesli chodzi o pierwsze skoki przez zenit - polecam najpierw uczyć się LĄDOWAŃ (w tym awaryjnych na tyłek - nawet w swojej lipnej książce

a następnie skoki z zacięciem latawca przez zenit - tak , by jeszcze zanim nas wyciągnie - już kontrować - skok wtedy nie będzie wysoki
za to ma szansę być UDANY - i każdy następny będzie lepszy oraz wciąż udany..
druga szkoła - mówi by zaciagnąć bar, lecieć wysoko i długo, a lądowanie.. przyjdzie z czasem.. nie popieram
podobnie z kiteloopami - najpierw na wodzie, na halsie , płynąc, później opadając, na końcu powerloopy od razu zaciągane..
etc, etc ..długo by wymieniać
PODOBNĄ ZASADĘ WYZNAJĘ W HP :idea:
drogi rozwoju masz DWIE - trudno wskazać która łatwiejsza czy bardziej bezpieczna - obie mogą być równorzędne
ale w żadnej nie pomijałbym koniecznych etapów pośrednich - czyli:
a) HP przez zenit - zwane , dungle-passami, często przez tych co nigdy ich nie wylądowali

na pewno bardziej niebezpieczne na płytkiej wodzie, bo po nieprzechwyceniu spadasz jak kamień z wysokości, nie mając prędkości poziomej , która zniwelowałaby siłę grawitacji..
niedoceniane ostatnimi czasy - bo już "niemodne" - ale wg mnie warto je umieć z kilku powodów
najbardziej prozaiczny jest taki, że jak już "męsko" wieje - w okolicach 30 i więcej węzłów
to mało kto się na polskich akwenach wypina - a power hp robią już TYLKO odważni, silni zawodnicy
wtedy można z powodzeniem wykonywać hp przez zenit - a przełożony na 10m wysokości wzbudzi uznanie nawet u zaawansowanych..
(chyba , że ktoś z zasady "nie uznaje" trików, których sam nie robi - a są i tacy .. )
ponadto do zwykłych hp przez zenit nie jest ogromnym problemem dorzucić później rozmaite elementy, jak np rotacje przed lub po hp w obu kierunkach, różne sposoby ich lądowania czy zrobienie tego na drugim halsie - dają więc spore możliwości ciągłego rozwoju

JAK się do nich zabrać?
- zaczynamy od trenażera = kiteroomingu
- można skorzystać z tego w WAKE.PL - ma regulowaną wysokość zawieszenia baru, sporo wymaganego (zwłaszcza do power hp) miejsca, jest stabilny, mocny ogólnodostępny..
- polecam kiterooming - swojego pierwszego hp nauczyłem się na wodzie, pomijając ta ważną pomoc dydaktyczną i ..miałem 2 miesiące przerwy w treningu z powodu ..naderwania mięśni bicepsa :/
- kolejnym etapem są PEWNE i dość długie i wysokie skoki przez zenit
- dopiero po TYM etapie - opanowanym 100 procentowo zalecałbym zabierać się za próby przekładania
i to na GŁĘBOKIEJ wodzie..

i spotkanie z dnem może być tragiczne w skutkach ..czego miałem okazję niestety doznać..
- samo wybicie i skok musi być zdecydowany - bo jeśli akcja będzie szybka - kite wystrzeli Cię w górę - reakcja również będzie odpowiednia: kite odpuści mocno - i to jest dobry czas na możliwie szybkie przełożenie baru..
b) hp na powerze.
różne są szkoły, który jest najłatwiejszy
- częstym pierwszym power hp jest blind-judge, czasem jest to 313, a nierzadko slim-chance
często też KL-HP jest dla wielu prostsze niż 313

MOJA metodyka jest taka, by zabierając się np za BJ - nauczyć się PERFEKCYJNIE raily, następnie równie skutecznie raily to blind z surfpassem - PO CZYM dopiero uwijać się szybciej by próbować przełapać "surfpassa" w powietrzu
jeśli obcykasz na maksa raily to blind - kwestią czasu i wielu prób będzie , gdy zaczniesz je przekładać równo w momencie lądowania
a następnie nawet przez przypadek przełożysz w końcu w powietrzu..

(ja się tak nauczyłem np naprawdę niechcący S-bend-passa oraz S-moba - chcąc zrobić mocnego s-benda to blind

i kolejnych hp również się TAK uczę, wolę ten sposób, niż system "ein-zwei-drei-torpeda-loss!"





po czym ..zabieramy się do następnego hp - bo tego już przecież "umiemy"

nie polecam takiej szkoły, jest wg mnie nieskuteczna i niebezpieczna..
najprostszym przykładem jest, nie umieć lądowania do blinda (bo za trudne i szkoda czasu na naukę) i próbować BJ
zapewniam : lądowanie do blinda jest DUUUŻO łatwiejsze niż przechwycenie a tym bardziej odjechanie BJ

co przekłada się wprost proporcjonalnie zresztą na ilość osób potrafiących ten i ten manewr..
i jeszcze jedno: warto ćwiczyć i powtarzać nadal manewry które się już umie

dla przykładu - obecnie dużo łatwiej, zwłaszcza jak uczciwie wieje, przełożyć mi BJ w powietrzu i wylądować do 3 (pięty = BJ3 )
niż stylowo odjechać blind - szczególnie, gdy na akwenie panuje CZOP..
taka jest moja szkoła, ja się tak uczę
i zawsze tak wolałem
czy to z deskorolką - gdzie najpierw nauczyłem się porządnie jeździć, później postanowiłem opanować perfekcyjnie ollie
następnie dopiero vaeriala i kickflipa osobno , potem vaerial-flipa by na końcu zdecydować się na 360 flipa..
a niektórzy koledzy postanowili klepać STOJĄC W MIEJSCU od razu 36flipy - bo ollie "niemodne" już było
..chyba do dziś klepią w miejscu..
wybór jest każdego indywidualny..
na koniec jeszcze kilka luźnych a cennych wskazówek:
- nie przeciągaj sesji zbyt długo (!)
niestety to jest specyfika polskich warunków - że, skoro nie wiało kilka dni - i wreszcie zawiało - to trzeba wykorzystać na maksa, pływać do oporu i zejść z wody "na czworakach" - JASNE, to możliwe - ale na zmęczeniu wiele się nie nauczysz

mi najwięcej dają krótkie - max półtora godzinne sesje - dwie a najlepiej 3 dziennie - trzecia jest wtedy mistrzowska :]
również , często już dla przyjemności, bo progress i NAUKA to nawet nie 1/5 mojego pływania
ogromna większość to jednak pływanie dla przyjemności i DOSKONALENIE nawet mimochodem..
- nie fiksuj się na jednym nieudanym triku - jeśli nie wychodzi Ci jakiś manewr - spróbuj innego - za chwilę lub jutro wrócisz do poprzedniego; lub wróć od podstaw - przykład: już przechwytywałeś i wypływałeś BJ - a teraz jesteś daleko on niego - poćwicz spowrotem raily do blinda - ułoży Ci ciało odpowiednio na nowo - i po nim spróbuj jeszcze raz BJ
w ogóle często warto ćwiczyć kilka rzeczy naprzemiennie

- wybieraj możliwie najlepsze warunki - przykład rodem z Polski: nie wiało kilka dni, wreszcie zawiało - jeszcze słabo, nie możesz halsować, ale ciśnienie na pływanie jest - idziesz na wodę..
jeśli progno jest mało obiecujące - dobra decyzja - zwłaszcza w takim przypadku polecam SPŁYW jako najbardziej efektywny

jeśli mówi, że za 2 godz sie rozwieje uczciwie - BŁĘDNA
gdy będzie wiało optymalnie - Ty już będziesz spompowany
podobnie jak wieje spod chmur - raz mocniej, raz słabiej - warto okresy bez wiatru przeczekać na lądzie i zostawić siły na cwiczenie jak już powieje, niż na halsówkę i podchodzenie pod wiatr..
- próbuj różnych rodzajów sprzętu - zarówno desek jak i latawców - można się zdziwić lub rozczarować..
nie ma jednego typu najepszego do wszystkiego.
zmieniaj nawet rozmiary latawców - jedne rzeczy łatwiej przychodzą na małym kajcie w silniejszym wietrze - drugie (CZĘSCIEJ) na dużym, wolniejszym, czasem specjalnie "zmuloym" krótszym barem czy podpięciem bridli latawcu..
przykład: zawsze używałem baru 45 cm do 9tki Yarga - a 55cm do 11 tki
raz w Brazylii nie zabrałem na spot długiego baru - a na 9 było przymało
podpiąłem krótki - nigdy więcej już długiego nie użyłem ..do dziś..
latawiec zwolnił, uspokoił się, a siły na barze zmalały - zaś "długaśny drąg"

a luźno i na szybko to tyle..
wielu kolegów z zawodów jest bardziej kompetentnych w zakresie w/w porad
jednak rzaadko wchodzą na to forum - a jeszcze rzadziej coś napiszą..
(trudno się dziwić - łatwo tu o krytykę, zwłaszcza anonimową

wiem, że Dj NOZZ, robiący BARDZO wg mnie udane warsztaty kitesurfingowe, w tym z freestyle z pionierską w PL videoanalizą

(my w WAKE.PL też już to wprowadziliśmy do szkoleń freestyle na życzenie

a także Książę, prowadzący kiedyś pro campy , czy Kozi, który dał mi krótkie i treściwe CENNE rady - mogliby wieelee dodać , ale domyślam się , że nie będzie im się chciało klepać w klawisze...

zachęcam do dyskusji.. jak również zadawania pytań..oraz udzielania odpowiedzi
choć spodziewam się raczej "anonimowej krytyki narcyza w kolorowych gaciach.."

pozdrawiam i powodzenia na wodzie
