Z drugiej strony ma to też sens, według mnie. Lokalne władze zapewniają rescue - fajna sprawa. Jest większy wymóg przecedzenia świeżaki/nieświeżaki. Tak jak w innych sportach wodnych/lotnych wymagane uprawnienia. Jak dla mnie ma to sens. Zwłaszcza jeśli spotkali się z problemem skrajnych uchybień ze strony kajterów, które skończyły się tragicznie. Ja wiem, że z jednej strony coś się narzuca, coś się ogranicza a to nie idzie w parze z luzem i wiatrem we włosach. Z drugiej postanowili coś zrobic dając jednocześnie coś od siebie, wymagając od użytkowników dośc niebezpiecznego w ich oczach sportu. U nas pewnie by to uprościli do zamknięcia większości plaż, konieczności zapewnienia samym sobie 'rescue boat'a' i wlepianiem setnych mandatów za naruszania prawa. Mnie by nie przeszkadzało noszenie jakichś tam lycr, sugestia pływania na spotach adekwatna do umiejętności, a do tego zapewnienie pomocy.
Popatrzcie ogólnie na sporty i zachód - obowiązkowe kaski na nartach, zakaz przewożenia sprzętu w środku auta, obowiązkowe trzymanie się szlaków na trudnych odcinkach, zakaz holowania cięższych przyczep od aut, zakaz używania naddartych pasów transportowych - z jednej strony ktoś powie nuuuda... z drugiej właśnie takimi działaniami nie raz się ratuje ludzkie życie.