Ma ktos jakis kontakt z RSZ? Jakby mieli net to by pewnie dawali relacje, podejrzewam, ze w El Gounie jest spokojnie/w miare spokojnie. Moze ktos wie cos wiecej?
"RedSeaZone we returned to civilization and survived!:) Here everything is fine and crisis has not affected El Gouna so we still have such a good time!!:)) And also we have wind everyday, wind of change...Thanks for all posts!"
Hej, Internet wlaczyli dzis, przywrocona jest lacznosc z Kairem i dzialaja juz pierwsze bankomaty. Smsy nadal sie nie wysylaja, wiec dzwoncie jakby co:) W EL Gounie kryzysu jakos nie odczuwalismy - oprocz bankow i internetu wszystko dzialalo jak nalezy. Jest jedzenie w sklepach, benzyna, woda, prad. Na ulicy czuje sie bezpiecznie. Hurghada byla troche wyludniona gdy bylismy tam w poniedzialek, banki byly chronione przez wojsko, ale nawet na ulicy spotkalismy kilku policjantow, a w miescie byl spokoj. Panuje lekka dezorientacja i dochodza do nas sprzeczne informacje dot. lotow i zalecen msz itd. Z kolei nasi znajomi wyjechali dzis rano z El Gouny do Kairu autobusem i nie mieli zadnych problemow. Z ich relacji wynika ze obraz z mediow jest przerysowany - kto chce isc protestowac ten idzie, kto nie chce ten nie idzie. Wszystko w Kairze jest dostepne: woda, jedzenie, benzyna, lacznosc. Na razie nie wiem jak ma to byc w przyszlosci, ale wyglada na to ze sytuacja sie uspokaja. Z reszta tydzien bez internetu byl jak powrot do przeszlosci:)
Sprzeczne informacje z naszego MSZ nie wynikają z nieprawidłowego przekazu tylko z tego, że oni sami nie wiedzą co powiedzieć. Tak więc wiesz - rozważając ewentualny powrót trzeba mieć na względzie, że u nas jednak nic się nie zmieniło Egipt ma chyba za dużo do stracenia żeby teraz robić totalną rewolucję, ale pewnie trochę czasu minie, aż ktoś puści samoloty z turystami.
Ja to bym się w kwietniu wybrał gdyby ceny wróciły do normalności "dzięki" tej sytuacji.
Powodzenia a jakby co to odpalajcie kite'y i albo przez kanał albo na około do domu - byście mieli materiał z Kite-Safari
Znajomi Egipcjanin z Sharm mówił przedwczoraj swojej żonie w Polsce, że robi się nieciekawie. Nie ma benzyny i nie dowożą żarcia do kurortu a jego rodzina mieszkająca w centrum Kairu nie wychodzi z domu, bo boi się o zamieszki na ulicach a przede wszystkim o splądrowanie mieszkania. Czy ktoś jest w Sharm lub Dahabie i mógłby to zweryfikować?