jacekdaktera pisze:2.Moim zdaniem kursy powinny uczyć kursantów sposobów na zapewnienie bezpieczeństwa własnego i innych użytkowników akwenów. począwszy od okreslenia bezpieczeństwa akwenu, warunków wiatrowych, doboru sprzętu, zachowania w razie awarii rożnego wymiaru, oceny ryzyka itp. Teoria, praktyka na wodzie i pod woda, zajęcia na morzu, głęboka woda,splątane latawce, zgubione deski, wiatr od brzegu itp. Oczywiście to bardzo trudne dla szkólek , ryzykowne .Każdy woli proste rozwiazania.Ale proszę nie chwalić się prawdami objawionymi na temat jakości szkolenia tych przeszkolonych spotykam , aż nazbyt często , chociazby wczoraj na Zegrzu pozostawiony bez zabezpieczenia przy silnym wietrze na plazy latawiec, czy tez pływanie przy samym molo od nawietrznej.Pływanie wczoraj bez czapki i kamizelki ratunkowej i wypływanie na środek Zalewu przy tak upiornej zimnej wodzie. Same porażki, facet po kursie.
Zgadzam się z Tobą. Szkółki powinny szkolić tak aby każdy kitesurfer był bezpieczny sam dla siebie jak i dla innych. IKO ucz tego na kursach instruktorskich. W 10h nie każdy może załapać jak popłynąć ale musi umieć poradzić sobie w każdej sytuacji. Wiedzieć kiedy można a kiedy nie można pływać, co może się stać w przy pływaniu przy wietrze onshore, jak się zwinąć z latawcem na głębokiej wodzie i wrócić z nim na brzeg itd.
Co do poziomu szkoleń to jak zwykle w życiu wszystko zależy od tego na kogo trafisz. Instruktorzy są różni o różnym wieku i różnym stopniu odpowiedzialności. Biznes turystyczny ma to do siebie że klient jest mniej wymagający i można mu sprzedać wiele usług, z tego prostego powodu że nie ma porównania do innych szkółek.
Co do szkółki Lavida to gratuluję pomysłu. 400 szkoleń sprzedanych w ciągu podejrzewam 2 tygodni. Grupy do 4 osób czyli przeliczając to wszystko tak naprawdę sprzedanych zostało 100 szkoleń 4 godzinnych. Odejmując pierwszą godzinę teorii, gdzie będzie masówka i klienci zostaną załatwieni w ciągu 4-5 wieczorów zostaje do przeporwadzenia 100 szkoleń 3 godzinnych. Raptem 300 godzin. Licząc że instruktor ze szkółki Lavida zaczyna sezon w maju a skończy na koniec września ma on na to 4 miesiące. Licząc średnio po 75 godzin na miesiąc, 19 godzin na tydzień. Do zrobienia. Brzmi różowo?
W mojej opinii nie bardzo. Pan ze szkółki Lavida pisze że w ramach szkolenia kursant zdobędzie wiedzę i umiejętności takie jak:
- podstawowy zarys wiedzy o sporcie wymaganiach i koniecznych predyspozycjach,
- przygotowanie i dobór odpowiedniego sprzętu-obsługę latawca oraz pozostałego ekwipunku,
- umiejętność określania zagrożeń i metody radzenia sobie w trudnych sytuacjach,
- określanie warunków wiatrowych - startowanie oraz lądowanie latawca,
- prowadzenie latawca w sposób umożliwiający sterowanie nim,
- podstawowe zajęcia na wodzie przygotowujące do startu z wody z deską,
Gdzie pierwsza umiejętność zostanie zapewne pięknie wyłożona w sali wykładowej, kursanci przyjdą z zeszytami i będą notować skruplatnie całą wiedzę która zostanie im przekazana aby potem po kilku tygodniach lub miesiącach jakże ochoczo wprowadzić ją w życie.
Następne 4 umiejętności zostaną zdobyte podczas 2 godzin na polanie gdzieś pod warszawą- byleby wiało i można było polatać trenażerem lub małym 5-7 metrowym latawcem na krótkich linkach. Każdy kursant dotknie latawca może przez 15 minut (przecież kiedyś trzeba wytłumaczyć setup, podłączenie linek, pogadać o oknie wiatrowym, jak ten cały bar działa itd).
Ostatnia umiejętność zostanie zdobyta już zapewne na Helu, w ciągu jednej godziny przez grupę 4 kursantów. Każdy z kursantów polata dużym latawcem w wodzie przez pełne okno wiatrowe, każdy kursant zrobi pełny zestaw bodydragów- przez zenit, na prawym i lewym halsie oraz pod wiatr. Napewno też będzie wytłumaczona (i oczywiście pokazana) procedura self-rescue. Wszystkie umiejętności wymagane do tego by móc zacząć startować z deską.
Jaki będzie tego efekt? W mojej opinii (podkreślam mojej) 400 wq*** osób. Każdy kupił sobie początek kursu kitesurfingu! Pochwalił się o tym znajomym jaką świetną okazję dostał na grouponie, oszczędził 73% kwoty za kurs! A podobno nie było nic za darmo! A tu nagle pewien miły Pan ze szkoły Lavida jest tak dobry i organizuje kurs dla mnie. Ale super, zobaczę kitesurfing. Wszyscy Ci biedni ludzie naoglądają się na youtube filmów i zapalą na kurs.
Okaże się że Kite dotkną trochę mniej niż myśleli, jakoś nie ogarnęli, zrobili to w ciągu 2 miesięcy. Część pewnie zrezygnuje, ale większość będzie miała pretensje do Pana z Lavidy. Nie chcę być w jego skórze. Nie potrafiłbym tak nabić ludzi w butelkę.
Niektórzy mogą machnąć ręką i powiedzieć "a przecież wydałem na to tylko 100zł" i olać sprawę. Niby tak ale te 100zł miało mieć wartość 360zł. Czyli 4h sam na sam z instruktorem.
Wg mnie nic dobrego z tego nie wyjdzie. No może tylko dla Pana z Lavidy, który zostanie z 40K w kieszeni. No i może dużą ilością nerwowych sytuacji...