Witam was
Rzadko tutaj piszę, ale los bizonos lekko przegina (swoją drogą chłopie, takiej nienawiści w wypowiedzi dawno nie widziałem), więc wyjaśnię i ustosunkowuję się do zarzutów i dla mnie będzie koniec dyskusji.
To ja prowadziłem wtedy kurs.
1) Warunki były trudne, ale kurs trwał już ponad 1,5h i wszystko przebiegało sprawnie - kursanci radzili sobie świetnie, więc nie było powodów do jego przerywania. Jeśli chodzi o wielkość latawca - 9 metrowy Spleene SPX wykorzystywany był przy znacznie silniejszym wietrze - wystarczy znać swój sprzęt i znać jego możliwości. Najprawdopodobniej, los bizonos, nigdy nie pływałeś na tym latawcu więc nie oceniaj proszę "że to przesada".
2) Dwukrotnie zwracałem uwagę pływającym czechom, by oddalili się od nas, ponieważ szkolimy. Nie przeszkadzało mi, gdy na dziko, podczas całego tutaj pobytu uczyli swoich przyjaciół i powodowali jeszcze większe zagrożenie - nie mówiąc już o licencjach i pozwoleniach na taką działalność.
3) Jeśli chodzi o samą kraksę - kursant przy wykonywaniu startu z deską spanikował, machnął nerwowo kilka razy latawcem i faktycznie zaplątał się w nadjeżdżającego czecha. Jego latawiec zaczął robić kiteloopy i to on ciągnął mojego kursanta (logiczne, że pociągnął za zrywkę ale to nic nie zmieniło, bo Czech zaplątał się tak niefortunnie, że dalej je kręcił). Razem lecieli w kierunku brzegu i łódek. Szczerze mówiąc nie widziałem, by Czech w końcu się zliszował - na pewno pociągnął zrywkę, ale raczej nie, bo szkoda mu było 3 dniowego kajta (rozmawiałem z nim o nim tego ranka).
Wypadek był normalny, każdemu mogło się to zdarzyć, więc oczernianie szkółki w ten sposób jest moim zdaniem nie w porządku.
4) Latawiec nie podarł się od kijków rybaków, tylko podarł się na szwie - najprawdopodobniej od kiteloopów. Nikt nie uciekł ze spotu - znałem się z nimi i wiedzieli, do kogo mają się zgłosić po odszkodowanie, które otrzymali jeszcze z nawiązką. Znowu los bizonos, przesadziłeś mówiąc że psujemy opinię POLAKÓW. Jak to pięknie brzmi. Czech dostał nawet jeszcze nową linkę od baru, bo jego była 'nadszarpnięta', chociaż cała. Logiczne jest, że wolałem zająć się moim kursantem, który nabawił się niezłego strachu, niż lecieć do ukochanych czechów i pytać, jak się czują. Sprawę załatwiłem wieczorem - nie oskarżaj, zanim nie poznasz do końca faktów.
5) Mam nadzieję, że ten post przeczyta jeden z pływających tego weekendu, któremu Czesi przecięli linki - nie otrzymał od nich podobno żadnych pieniędzy za szkodę. Olali go najzwyczajniej w świecie. Nie wspominam, że przez ich wizytę na wodzie było kilka podobnych akcji - pływają dosyć brawurowo.
6) Gorsi instruktorzy - bardzo proszę, niech każdy, kto jest niezadowolony lub rozczarowany poziomem moich zajęć w "TO" niech napisze to osobiście - takie ogólniki, los bizonos, to żaden argument. Jeszcze w takiej opryskliwej formie, to już w ogóle. Brak licencji IKO? I co z tego? VDWS już się nie nadaje?
Pozdrawiam
PS. Możecie pisać co chcecie, obojętne mi to jest - szacunek ludzi, którzy już z nami współpracowali mówi sam za siebie. Robienie z tej sytuacji tak wielkiej afery nie znając do końca prawdy (jakby mało na półwyspie było splątań) godzi w mój angaż i serce, które wkładam do tej szkółki.
Wszystkiego dobrego,
Krzysztof Bobiński
instruktor TakeOff
mobile. 727 90 26 96