Zabieram sie do relacji od poniedziałku i jakos brakuje mi czasu.
Tymczasem wrzuce pare fotek z ostatniego tygodnia.
Relacje umieszcze za pare dni na KT.pl.
Generalnie bylismy pierwszy raz. Wszyscy nam mowią ze mielismy pecha bo wialo dziwnie. Slabe Levante i jeszcze slabsze Poniente.
Kajtowo wyjazd raczej marny. Za to towarzysko-klimatycznie pierwsza klasa
Nasz wyjazd wygladal tak jakbysmy pojechali w czerwcu na narty na austriackie lodowce i zamieszkali w Insbrucku.
Za duzo jezdzenia i szukania wiatru oraz fali, ktorej nigdzie nie znalezlismy
Uwaga na kradzieże - na oczach Rolnika goscie gwizdneli quadem jednego latawca z plazy.
Miejsce nie dla poczatkujacych - brak asekuracji. Przy offshorze ratowalem jednego Angola, ktorego wywialo w ocean - sprawa beznadziejna. Cudem przezyl.
Jego sprzet wywalilem w cholere do Maroka.
Druga ofiara - zmasakrowana twarz, przegryziony jezyk - pomagalem przy pierwszej pomocy. Las Dunas - musielismy pokazywac karetce jak dojechac na spot bo parking byl tylko dla malych samochodw. Porazka
Organizacja kajtowa bardzo marna - obowiazuje jedno prawo drogi - Jungle rules.
Tlok na wodzie nawet pod koniec pazdziernika
Czy wrocimy tam - wylatujac z Malagi powiedzialem, ze nie.
Ale po wyladowaniu w Berlinie jakos tak zatesknilem za atmosferycznym klimatem, historią, architekturą, ciepelkiem i ciepłą wodą. Moze za rok???
Palmones - spot dobry dla max 5 kajtow.
Laguna przed wysoką wodą:
Laguna action:
Oto warsztat testerów:
Czop rajding:
Maroko:
Tarifa nocą
Chillout w bezwietrzny dzien
