Hej,
już od jakiegoś czasu jaram się kite'm, dlatego kiedy w końcu znalazłem czas i budżet wybrałem się wraz z żoną na Hel aby rozpocząć kurs. Jeden ze znajomych, który również uczy pływać, niestety nie mógł zaoferować nam swojego czasu dlatego zaproponował nam naukę w jednej z "dobrych szkółek". Polecił nam wake.pl. To co nas przekonało do podjęcia nauki w tej szkole to nauka "do skutku"/"na efekt". Niestety poza pięknymi frazesami realia okazały się być pustymi sloganami reklamowymi i koniec końców chciałbym przestrzec wszystkich czytających przed tą szkółką. I niech mnie piorun strzeli jak gdzieś napisałem nieprawdę... Ale od początku:
* nasze doświadczenie:
- zabawy, teoria i samodzielna nauka z małym latawcem <2m
- nieprzebrane godziny wideokursów spędzone na YT
- surfing - poziom podstawowy + teoria
- żona tylko lekko zajarana, ale skoro szkolą do skutku...
* nasza historia w punktach
- termin pobytu 13.08-17.08 - 5dni, na pytanie czy to wystarczy na kurs IKO I + II, słyszymy w odpowiedzi od Organizatorki, że jak chcemy "to nawet w dwa dni się nauczymy, jeżeli tylko będą warunki". Uważajcie! Organizatorka jest idealną dziewczyną na tym stanowisku - może Wam obiecać absolutnie wszystko co tylko będziecie chcieli usłyszeć. Te prawdziwe i te totalnie abstrakcyjne rzeczy też (bo nie znacie się na kicie przecież...). Zdecydowani wypełniamy papierki i jesteśmy w stanie zacząć "od zaraz", więc mamy przyjść za dwie godziny. I tutaj pierwsze rozczarowanie - pomimo, że jesteśmy gotowi, nasze zajęcia są po raz pierwszy przekładane na późne popołudnie, finalnie brak warunków i lipa. Cały Dzień 1, pomimo panujących w większości dobrych warunków, przepadł.
- Dzień 2 - pojawiamy się o umówionej godzinie i dowiadujemy się, że zajęcia zostały przełożone (o czym nikt nas nie poinformował) na późniejszą godzinę, ponieważ wybrany instruktor musiał zająć się uczestnikami obozu (jak później się okazało obóz miał zawsze priorytet przed kursantami indywidualnymi). Po dotarciu na przełożoną godzinę okazało się, że musieliśmy czekać kolejną godzinę z powodu braku odpowiedniego latawca. Finalnie spędziliśmy w wodzie godzinę, mimo iż warunki tego dnia były bardzo dobre.
-Dzień 3 - od rana problemy z wiatrem (więc tutaj nie możemy winić za nie nikogo) więc musieliśmy odczekać, aż zacznie wiać. Kiedy wreszcie pogoda się zmieniła wyruszyliśmy do wody w dwie osoby, ale po chwili pojawiali się kolejni kursanci (łącznie 4 osoby naraz(!) mimo, iż oferta zakłada, że grupa nie może przekraczać 3 osób. Pomijamy już fakt, iż na początku wynegocjowaliśmy, że będziemy się uczyć w grupach max. 2 osobowych. Po dotychczasowych przejściach mieliśmy jeszcze drobną sprzeczkę dotyczącą aktualnego przebiegu zajęć. Moja żona wchodzi jeszcze na 30min do wody z instruktorem, żeby powtórzyć pewien element, finalnie jest zażenowana jakością organizacji i rezygnuje. Za łączny czas poświęcony w wodzie na nauce 40 min do tej pory + 30 min z instruktorem płaci prawie 500zł! najdroższe 70min w życiu. Ja cisnę dalej, mam mega zapał, żeby się nauczyć i idzie mi ponoć naprawdę dobrze.
- Dzień 4 - po awanturze jest propozycja - zabieramy naszego (już mojego) instruktora i jedziemy do Pucka. Fajnie bo widziałem chęć poprawy sytuacji. Ostatecznie bardzo słabe warunki w Pucku i lipa z zajęć. (max z dwie próby startu, nie liczę tego jako zajęcia)
- Dzień 5 - jesteśmy umówieni na godzinę, zajęcia są przekładane raz, a potem drugi, z powodu rzekomo słabych warunków. Na koniec, kiedy przyjeżdżamy się pożegnać, widzę, że absolutnie wszystkie latawce są na wodzie (podobno właśnie zaczęło wiać - ja już w nic nie wierzę). Instruktor nie może znaleźć odpowiedniego latawca i żegnamy się bez zajęć.
dodatkowo duże minusy za:
- brak odpowiedniego sprzętu (brak latawców odpowiedniej wielkości)
- bałagan w "piankowni" i ogrom zniszczonego sprzętu, który chyba miał jedynie sprawiać wrażenie, że sprzętu jest dużo (porozdzierane pianki, trapezy)
- możliwość organizacji zajęć w innej części zatoki, o ile zawieziesz instruktora tam swoim samochodem.
- ogromny minus za to jak w rzeczywistości wygląda nauczanie na efekt - jeżeli byłeś blisko wykonania jakiejś umiejętności poprawnie, to już masz to odznaczone za zaliczone i "idziemy dalej". Nie ma czasu na żadne powtórki.
- zostawiliśmy w tej szkole 1300 zł za w sumie.... bardzo mało poświęconego nam czasu. Oczywiście mogę tam wrócić i dokończyć kurs, pytanie tylko czy chcę...?
- mocno bym się zastanowił czy Wasze zdrowie i życie w tym sporcie będzie bezpieczne w rękach niektórych instruktorów. Byłem świadkiem sytuacji gdzie jeden instruktor był, nazwijmy to: "bardzo mocno pod wpływem" i nikt tego nie ukrywał. Zabawa zabawą, ale jak się tam komuś w końcu coś stanie to nie chciałbym być tym pechowcem. My trafiliśmy na dobrego instruktora, który chciał nauczyć i chciał nauczać. Nie było tylko kiedy, jak i na czym...
Pozdrawiam,
Maciek