unhooked pisze:Chcialbym poruszyc bardzo wazny moim zdaniem temat szkolen kite. Wiekszosc szkol w PL szkoli na patencie IKO i sie tym chwali. Szkolek powstaje i upada coraz wiecej, z roku na rok rosnie tez liczba kursantow. Jakis czas temu w jednym watku padla liczba 10tys kursantow rocznie na polwyspie
Zreszta, odczuc to mozna na lokalnych spotach, gdzie przykladowo 7lat temu plywalo w szczycie 15 ludzi, teraz spokojnie jest 100. Tendencja podczas szkolen jest prosta - wiecej kursantow
mniej czasu i uwagi na 1 kursanta. Jak kursant robi ledwo hals z wiatrem to juz sa brawa i wypisywany papierek iko.
Osobiscie od dobrych kilku lat nie widzialem, aby kursanci w jakiejkolwiek szkolce sami testowali a) uzycie zrywki przy mocniejszym wietrze np 25+kts b) skladanie tratwy z latawca na wodzie glebszej niz 1,5-2m.
Wystarczy ze dmuchnie ok 30kts, i widac swiezakow po kursie ze szmatami 13m w lapach, kiteloopy na drzewa i inne cuda... Gdyby nie doswiadczeni koledzy, ktorzy odradza pompowanie 14m przy 25+kts, to wypadkow bylo by znacznie wiecej imho.
Dla przypomnienia, 3 punkty z programu IKO:
Level 1C - Control Systemss
Pull quick release and activate leash
Level 2F - Downwind Drag
Self-rescue and full pack-down in deep water
Level 2G - Upwind Drag
Upwind body drag to recover board - (sprawdzie sobie forum Zaginione, jak dmuchnie ponad 20kts)
Czy naprawde jest tak zle ze szkoleniami, czy moze ja jestem slepy i bagatelizuje sprawe?
Cześć!
Myślę, że rozpocząłeś BARDZO ważny wątek, który z wiadomych powodów mile widziany na forum nie jest. Ja zawsze pływałem gdzieś albo sam z dobrą ekipą albo za granicą i realia "typowego polskiego spotu" były mi do niedawna mało znane. Jednak ostatni rok trochę się bujałem po tych naszych miejscówkach i miałem okazję widzieć kilka akcji po których nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
Jeżeli to jest prawda, że teraz jest taki przemiał kursantów to może dobrym pomysłem byłoby się trochę zastanowić nad, jak to sam napisałeś, "rzeczywistością na spotach".
W sezonie robi się bardzo tłoczno, a potencjalni kamikadze to chyba większość na wodzie. Tak jest i nie ma co się oburzać. Niby na pierwszy rzut oka wszyscy dają radę, ale przy nagłej zmianie warunków/ zdarzeniu na wodzie które wymaga jakiejś konkretnej reakcji duża część staje się bezradna. Nie trzeba dodawać, że pływanie w takim ścisku jak na Helu czy Rewie samo w sobie stwarza wiele takich niebezpiecznych sytuacji.
Moim zdaniem wiedza przeciętnego gościa po kursie jest ZDECYDOWANIE za mała. Nie chcę się tu wdawać w jakieś dyskusje o programach szkoleń, bo nie wiem o tym wystarczająco wiele. Z drugiej strony widzę co dzieje się na spotach.
Teoretycznie powinienem mieć to wszystko gdzieś, ktoś kompetentny się może tym kiedyś zajmie- przecież nie jest mi też na rękę pisać tu źle o naszych szkółkach.
Martwię się jednak, że stanie się to dopiero po jakimś kolejnym poważnym wypadku i że stan obecny odbiję się w przyszłości na całym kajcie w Polsce.
Dlatego wolę napisać tu swoje zdanie. Powinniśmy bardziej przejąć się bezpieczeństwem na wodzie- według mnie nie jest dobrze. Nie zrzucam tu całej winy na szkółki, bo "kurs to kurs" i działa to tak samo na całym świecie. Jednak coś trzeba poprawić, bo niedługo (po kolejnym sezonie rekrutacji kaskaderów) zamkną pierwszą plaże, może zrobią opłaty za spot.
To tyle ode mnie.
P.S Trochę za "bezpieczny" się ten sport zrobił ostatnio. Wszyscy wierzą, że wystarczy pociągnąć zrywkę i już. ...A no i już w ogóle abstrahując od bezpieczeństwa to na maksa wkurzające jest jak jakiś oszołom nie potrafi wystartować kajta przez 15min, bo mu się przewinęła lineczka (a siedzi akurat w fajnym miejscu do skakania) !!!