ZAGINĄŁ KITE NA ZATOCE PUCKIEJ!!!!!!!!!!!!!!!

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
Awatar użytkownika
teoysta
Posty: 618
Rejestracja: 07 sie 2009, 09:35
Deska: jest
Latawiec: też jest, +nawet bar i trapez
Lokalizacja: Świdnica
Dostał piwko: 5 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 kwie 2010, 00:26

Oczywiście ze każdy w każdych warunkach pływa na WŁASNE ryzyko, mimo tego czy amator czy super zawodowiec w każdej problematycznej sytacji może z mojej strony liczyć przynajmniej na próbe pomocy. Uważam że każdy powinien miec podobne stanowisko.

przemass
Posty: 3798
Rejestracja: 06 maja 2006, 22:01
Deska: Encore Nirvana
Latawiec: Airush Razor
Lokalizacja: ChalupyCumbuco
Postawił piwka: 26 razy
Dostał piwko: 25 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 kwie 2010, 00:48

teoysta pisze: Uważam że każdy powinien miec podobne stanowisko.


To dość odważne stanowisko, przyznasz, że nie możesz wymagać bohaterstwa podczas akcji ratowania kogoś z powodu jego braku rozsądku. O sprzęcie nie wspominam.

Awatar użytkownika
macsurf
Posty: 732
Rejestracja: 05 kwie 2007, 23:22
Lokalizacja: Szczecin
Dostał piwko: 3 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 kwie 2010, 11:04

przemass pisze:
teoysta pisze: Uważam że każdy powinien miec podobne stanowisko.


To dość odważne stanowisko, przyznasz, że nie możesz wymagać bohaterstwa podczas akcji ratowania kogoś z powodu jego braku rozsądku. O sprzęcie nie wspominam.


A tym bardziej od kogos kto nigdy nic takiego nie robil i nie ma nawet pojecia jak sie do tego zabrac.

Ziomek.
Posty: 13222
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post28 kwie 2010, 21:20

macsurf pisze:
A tym bardziej od kogos kto nigdy nic takiego nie robil i nie ma nawet pojecia jak sie do tego zabrac.


mimo że sciagalem kajty nie raz i nie pięć
i wiem jak sie zabrać
do dziś nie mam czucia powierzchownego w prawym barku
po sciąganiu kajta mocno zaawansowanego kolegi , który teraz nawet "swoje" deski produkuje
sprzed 3 lat

teraz żałuję że wtedy się tego podjąłem :idea:

pzdr

Awatar użytkownika
Pinio
Posty: 3647
Rejestracja: 02 wrz 2006, 03:46
Postawił piwka: 25 razy
Dostał piwko: 30 razy
 
Post29 kwie 2010, 18:25

Ziomek. pisze:po sciąganiu kajta mocno zaawansowanego kolegi , który teraz nawet "swoje" deski produkuje
sprzed 3 lat

A jaki to Kolega :arrow: "były" :wink:
I tym oto wipsem Ziomuś skończył temat i bardzo SI :thumb:

Awatar użytkownika
Iwan
Posty: 390
Rejestracja: 12 cze 2008, 15:25
Deska: Nobile NHP
Latawiec: Cabrinha Crossbow
Lokalizacja: Wroc
Postawił piwka: 4 razy
Kontaktowanie:
 
Post29 kwie 2010, 18:36

Ziomek. pisze:mimo że sciagalem kajty nie raz i nie pięć
i wiem jak sie zabrać (...)
pzdr


O właśnie, a właściwie jak sie do tego zabrac? Wyobrazmy sobie sytuacje, latawiec przewala sie po wodzie, ciagnie za soba siec linek jak trawler przetwórnia, wiatr szarpie calym ustrojswem, ktore pofruwa i znowu wali o wode. Co robicie? (zakladam, ze koniecznie chcesz uratowac ten latawic bo motorowki nie ma w poblizu, znajomi nie kwapia sie z pomoca a ty wiesz, ze koles nie ma $ na kolejny latwec i mieć nie bedzie ;).

Awatar użytkownika
cex
Posty: 156
Rejestracja: 02 sie 2009, 11:56
Deska: Nobile 50/50
Latawiec: Vapor 10, Flexifoil Atom 12 15
Lokalizacja: Warszawa / Middlesbrough UK
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post29 kwie 2010, 20:37

Iwan pisze:
Ziomek. pisze:mimo że sciagalem kajty nie raz i nie pięć
i wiem jak sie zabrać (...)
pzdr


O właśnie, a właściwie jak sie do tego zabrac? Wyobrazmy sobie sytuacje, latawiec przewala sie po wodzie, ciagnie za soba siec linek jak trawler przetwórnia, wiatr szarpie calym ustrojswem, ktore pofruwa i znowu wali o wode. Co robicie? (zakladam, ze koniecznie chcesz uratowac ten latawic bo motorowki nie ma w poblizu, znajomi nie kwapia sie z pomoca a ty wiesz, ze koles nie ma $ na kolejny latwec i mieć nie bedzie ;).


Jestem poczatkujacy i nie mialem jakiejs ekstramalnej sytuacji w wodzie ale na ladzie ze dwa lub trzy razy linki sie poplataly ale zawsze ktos pomagal. Czy nie jest tak ze kiedy sie linki zaplacza mozna uciac te ktore generuja moc i po sprawie generowania mocy przez latawiec ? :doh: wiem pozostaje ewentualnie sprawa spakowania sprzetu i doplyniecia.
Wydaje mi sie ze lepiej odciac linki od odpinania calego latawca. Jest to tylko moje myslenie teoretyczne....

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post30 kwie 2010, 17:15

cex pisze:O właśnie, a właściwie jak sie do tego zabrac?


Jesli plywasz przy offshorze to ratowanie dryfujacego latawca to akt desperacji i śmiem twierdzić głupoty:!:
Masz spore szanse, że sie poplączesz a wówczasz nozykiem do linek to będziesz mógł zrobic sobie conajwyżej przedśmiertny manicure.
Przeżyłem parę swoich chwil na kajcie włączając w to młynek na swellu w El Cotillo czy Punta Preta ale to był pikuś w porównaniu z próbą ratowania jednego Angola w Tarifie przy offshorze.
Do tamtego momentu wydawało mi się, że każdemu będę wstanie pomóc.
Będąc min 500m od brzegu próbowałem gościa wyciągnąć na leashu do brzegu (pod wiatr). Na początku szło dobrze ale im bliżej brzegu tym wiatr stawał się szkwalisty i nie dało dopłynąć do brzegu.
Ustaliłem z gościem, że on dopłynie wpław z deską a ja mu zatargam sprzęt. Gościu był raczej w małej panice i postanowiłem złożyć mu latawca.
Nie pamiętam jak to się stało ale gościu wyczepił się w międzyczasie. Po paru minutach już nie wiedziałem czy wyplątuje się ze swoich czy jego linek i wówczas zacząlem walić w pory.
Kto zna spot przy twierdzy to wie jakie są tam silne prądy. Wydaje mi się, że dryfowałem z prędokością 2-3 węzłów w strone Kanar. Bozia czuwa jednak nade mną i w pewnym momencie udało mi się odpalić swojego latawca i przeplatać pomiędzy linkami Angola.
Zostawiłem sprzęt w cholerę.
Teraz myślę, że taka akcja mogłaby się udać pod warunkiem, że klient zwinie samemu linki i spuści powietrze z latawca. Wszystko spakuje do kupy i najlepiej zaciągnie to swoim trapezem. Kto tak potrafi przy 20-30kt?
A jak latawiec dryfuje sobie luzem przy offshorze to NIE PODEJME SIE W ZYCIU próby ratowania.

NB. Pokażcie offshorowy spot gdzie nie ma w pobliżu możliowści wynajecia łódki , skijeta, motorówki :idea: Nawet po godzinie lub pięciu latawiec nie zatonie :idea:


PS.
Offshore to chyba najpiekniejszy kierunek wiatru ale zarezerwowany tylko dla doświadczonych, pływających na nowym, niezawodnym sprzęcie.

Awatar użytkownika
cex
Posty: 156
Rejestracja: 02 sie 2009, 11:56
Deska: Nobile 50/50
Latawiec: Vapor 10, Flexifoil Atom 12 15
Lokalizacja: Warszawa / Middlesbrough UK
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post30 kwie 2010, 18:00

Generalnie nie myslalem o takiej akcji odciecia linek przy offshore. Wiem jedno topilem sie 2 razy jak bylem srednim chlopcem i mam respekt do wody, przelamalem sie jak zaczelem zabawe z kitem i plywam na miejscowce gdzie mam ok 200m2 wody max do barkow i to jest dla mnie priorytet nie plywac tam gdzie wiesz ze mozesz sobie nie poradzic.
Kierunek offshore zostawiam dla zawodowcow ale nawet i im sie czasami cos zlego przydazy czego nikomu nie zycze.
Dzieki za opis twojej sytuacji moze ktos pomysli zanim wyjdzie na offshore.

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
JastrząB
Posty: 471
Rejestracja: 29 paź 2004, 19:59
Lokalizacja: SzczeciN
Postawił piwka: 18 razy
Dostał piwko: 6 razy
Kontaktowanie:
 
Post30 kwie 2010, 21:14

Pływam już trochę czasu i powiedzmy że sobie radzę, wiele ciekawych sytuacji przerabiałem i zawsze jakoś się udawało wyjść z opresji.
Mimo to absolutnie nie wyobrażam sobie i NIGDY się nie odważę podjęcia próby złożenia czyjegoś latawca na głębokiej wodzie w celu przywiezienia do brzegu. Przebywanie dłużej niż kilka sekund w pobliżu latawca, zwłaszcza gdy linki pływają sobie luźno dookoła to prawie pewne wplątanie. Oczywiście nie twierdzę żeby nie pomagać w takiej sytuacji, jak najbardziej tak, ale pod warunkiem że wie się jak i ma pewność własnych umiejętności!
Sam kilka razy zwoziłem taki latawiec. Mój sposób jest następujący: podpływam ostrożnie i jak najszybciej podpinam swojego lisza do latawca, w pętelkę od pump leash'a, szybki zwrot i do brzegu. Tym sposobem mamy cały ten bajzel za sobą i 2 wolne ręce, co pozwala nam lepiej pracować latawcem w razie potrzeby. Oczywiście ciągnięty w wodzie bar stawia pewien opór i potrzeba trochę więcej wiatru niż minimum wystarczające do trzymania wysokości, ale wcale nie dużo. Należy też pamiętać że ostrzenie jest utrudnione więc jeśli mówimy o wietrze total offshore nie do końca może to zadziałać.
Metoda nie jest z pewnością bezpieczna w 100%, moment przypinania lisza jest krytyczny, łatwo o splątanie, ale ryzyko jest myślę zminimalizowane.
Jeśli potrafimy to zrobić, nie narażając przy tym siebie, to warto pomagać :thumbsup:
pozdro
Ostatnio zmieniony 02 maja 2010, 22:18 przez JastrząB, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post01 maja 2010, 16:14

JastrząB pisze:podpływam ostrożnie i jak najszybciej podpinam swojego lisza do latawca, w pętelkę od onepumpa, szybki zwrot i do brzegu.


Zgadzam sie co napisales w powyzszym poscie. Twoja metoda faktycznie jest najbezpieczniejsza ale nie zawsze zadziala.
W warunkach silnego, szkwalistego wiatru lub przy sporym rozkołysie tak podpiety latawiec ma tendencje do obracania sie (bo np zaczepi tipem o wode).
Faktycznie pare razy udawalo mi sie tak doholowac latawiec ale wiatr byl rowny i do brzegu. Nie przypominam sobie aby udalo mi sie cos podobnego przy offshorze.
Wszystko zalezy od umiejetnsci i warunkow w danym miejscu.
Poza tym leash nadaje się pięknie również do holowania samych rozbitków.

Po tamtym zdarzeniu stałem się znacznie ostrożniejszy i podpływam do dryfującego latawca jakbym stąpał po polu minowym...

Pomagac zawsze trzeba :idea: Kwestia to obranie wlasciwego priorytetu czyli:
1. Uratowac rozbitka lub zorganizować szybką pomoc jeśli nie ma szans na przytarganie delikwenta do brzegu.
2. Doholowac latawiec jesli to nie zagraza własnemu bezpieczeństwu.
3. Zorganizować łódkę do zebrania sprzetu jeśli pkt.2 nie wchodzi w rachubę. Zwykle ten punkt aranżuje sobie rozbitek jak ma na to jeszcze siły.

Ziomek.
Posty: 13222
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post03 maja 2010, 14:50

Iwan pisze:
O właśnie, a właściwie jak sie do tego zabrac? .


każda sytuacja jest inna
i wymaga szybkiej analizy i ewentualnego rozwiązania
na Rewie też sciagałem kajty przy offshorze
SWOJE kajty :wink:
doplywałem na drugim , po czym spuszczałem powietrze z obu i z wielkimi dryfkotwami wiosłowałem dłuuugo i moozooolnie do brzegu
jednak przy silnym wietrze a zwlaszcza tak zimnych warunkach nie podjąłbym się..
każdą sytuację należy PRZEMYŚLEĆ (dość szybko :wink: )

pzdr


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości