
hmmm... no tak wracam chiba jak każdy miłośnik landkitingu z Romo... niepocieszony.... czemu tak krótko i czemu ja tam nie mogę zostać na stałe

na wyspie siedzieliśmy 5 dni... hehehe bo dłużej koleżanka współmałżonka już nie wyrabiała psychicznie

pierwszy dzień:
na początku jak zobaczyliśmy plażę to zapomniałem od razu o własnie ciągiem zrobionych 1000 km i wielkim zmęczeniu temu towarzyszącemu... hehehe a plan był coby najpierw na momencik oblukać miejscówkę, poszukać miejsca do kimania, przekimać się... ale sie tak nie dało...
jako że wjezdzaliśmy na plażę od strony Lakolku nie trafiłem od razu na miejsce docelowe śmigania tylko rozłożyliśmy się mniejwięcej w połowie wyspy... żona z psem grzecznie udała sie na plażę opalać bullterriera i siebie a ja zacząłem katowanie siebie i wózka...
miejsce nie było do końca udane... jako ze wiaterek wiał wzdłóż plaży zmuszony byłem śmigać w poprzek... dość duży ruch samochodów zmuszał do ciągłej uwagi.... a i nawierzchnia nie była bardzo rewelacyjna... trochę wybojów... trochę trawki... ale i tak zajebiście... no i ten wiaterek... równiutkie 6-7m/s... mniammm... pośmigałem z 5h... pośmigałbym pewno dłużej ale... pierwszy dzień kończyłem tragedia i humorem wisielczym... nic tylko się uwalić.... hehehe połamałem woozek

dokładnie rzecz biorąc to puścił spaw.... na łaczeniu belek bocznych... hehehe normalnie załamka... trzeba było się uwalić i dzień drugi zacząć od szukania migomatu

dzień 2,3,4
Woozek na dach i w drogę... bardzo ładnie zaopatrzony warsztat można znaleźć w porcie na południu wyspy... jakby ktoś był kiedyś w potrzebie to łatwo ich znaleźć: bardzo duży niebieski hangar prawie przy samym nabrzeżu rybackim. Zwie to sie Lily's cośtam cośtam


Później biegusiem na pażę... (tym razem już na właściwa plażę na południu wyspy) wiaterek napierw nie za mocny... (chłopaki dookoła śmigali na 6m2) a mnie wystarczył mój RadPRO II 5.0 m2 ... później rozwiewać zaczęło się coraz bardziej i następne dwa i pół dnia smigałem juz na pożyczonym od Toudiego RadPRO II 2m2 (WIELKIE DZIĘKI Toudi bo bez tego latawca to bym za wiele nie powalczył...)
Wiaterek piękny... doborowe towarzystwo.... mniamm... wiało na tyle mocno że na 2m2 spokojnie wykręcałem 40-60 km/h ...
mankamentem był piasek porywany przez wiatr z plaży... ciął niemiłosiernie... do dzisiaj mam zapiaszczone oczy

tak minęły sobie dwa i poł dnia

(cdn... bo teraz ładnie wieje i do Rewy jadę trochę pośmigać)