onzo pisze:Troch wróżenie z fusów niestety. W większości wypadków w Egipcie jeśli ma się coś dziać to raczej na Synaju, ale tak jak w Tunisie - nigdy nie wiesz co komu strzeli do głowy. Teoretycznie na lotniskach, w hotelach masz wszędzie patrole, bramki, kontrole itp., ale to moim zdaniem jest bardziej prowizorka niż faktycznie skuteczne zabezpieczenie. Może teraz coś się poprawi, bo jak w Egipcie padnie turystyka to tam już nic nie będzie.
Na tym polega terroryzm, że nie jesteś w stanie przewidzieć gdzie i kiedy jakiś idiota zapragnie się wysadzić. Ale z drugiej strony nikt nie powiedział, że ktoś kiedyś nie zechce podłożyć bomby akurat na twoim osiedlu.
Różnica między Egiptem a Tunezją jest taka, że w Tunezji rewolucja arabskiej wiosny przeszła "gładko" więc nie zostały wzmocnione służby bezpieczeństwa, gdyż wszystko samo ucichło.
W Egipcie rewolucje były dwie, byli "braciszkowie", których obecny prezydent sukcesywnie "zamyka" i Egipt od niemal 4 lat jest postawiony w "tryb ostrożności". Mimo że od wyborów już sporo czasu minęło i na ulicach spokój to mimo to np. lotnisko w HRG nadal mocno obstawione przez wojsko.
Także... nigdy nic nie wiadomo, ale jak pokazuje życie, zamach może zdarzyć się wszędzie - w Egipcie, Tunezji, Paryżu czy Nowym Jorku.
Pozdr
Lussik