Dzisiaj popływałem na 12m w Krynicy, ale wiaterek mocno kapryśny - od 11 do 30knt. Na początku jak wystartowałem i piłowałem pod niezbyt mocny wiatr by wyjść z zatoczki, przy zwrocie dostałem takiego kopa, że mnie uniosło i przeniosło dobre kilkanaście metrów w trzciny. I tak dziękowałem opatrzności, że to nie było kilkadziesiąt metrów i nie musiałem próbować solidności umocnionego jumbami wału.
Miałem plan obejrzenia postępów prac przy wyspie i popływać tam na flaciku, ale w połowie drogi jak przydechło i z pięć minut walczyłem o utrzymanie dechy na powierzchni wody, to zrezygnowałem. Być może, nie trzeba było być "miękiszonem" i próbować dalej, ale zwyciężyło lenistwo (strach a może rozsądek) i odpuściłem.
Odnośnie "spotu" w kryni, to dalej teren budowy (wstęp wzbroniony), dzisiaj w niedzielę oczywiście "żywego" ducha nie było. Na wale odpierdzielony asfalcik równiótki na kilometry (zobaczymy jak długo będzie rowniótki na jubach), jest promenada nad zalewem w Krynicy. Plażyczka na na spocie pięknie wygląda, ale gdzieniegdzie kawał pręta zbrojeniowego wystaje, wypada uważnie obejrzeć miejsce startu czy lądowania latawca.
W sumie odnośnie dnia to pozytyw, ciśnienie spadło, strat nie było