rolnik pisze:Machnalem sie

chodzilo o bittera prawdziwy twardziel

Taaa przecież wszyscy mówili, ze morze to pestka więc co tam

ale po pierwszym niekontrolowanym kiteloopie zmieniłem zdanie

(Miałem latawkę ustawioną jeszcze z środy z Wolina gdzie było bardzo słabo). Jak już założyłem deskę to albo dostałem falą w maskę, albo nalało mi się do ucha, albo mnie obróciło albo jak już wystartowałem to mi podcieło nogi

. Najgorsze jednak było kiedy już udawało mi się płynąć i wyglebiłem się 100m od plaży i nie dość że gubiłem deskę to jeszcze czapkę (w końcu pewnie kupię kaptur

choć może jakiś leash do czapki zamontuję

) Serdeczne dzięki za pomoc kolegów z dowożeniem deski (z czapką sam sobie dawałem radę). Mój problem głównie polegał na tym, że przy brzegu gdzie czułem się pewniej szkwaliło jak cholera. Ale najważniejsze i najgorsze jest to żę na 15 minut przed zejściem nagle jakby mi ktoś przełącznik włączył zacząłem pływać i nawet nie odpadałem za bardzo .... no ale wszyscy zeszli i trza było kończyć bo kto by mi deskę przywiózł
Jestem mega zadowolony i co najważniejsze nie wyjeżdzam na weekend wiec zjawie sie ale raczej na miedwiu bo z moją ślicznotką spędzam weekend i chyba nie zniesie jak większość dnia spędze na kajcie

... swoją drogą trzeba by popracować nad kwestią kobiet, które nudzą się na plaży ... jakiś camper z tv albo przenośny salon piękności czy inne rozwyrki dla pań ;D