Tak sobie czytam o aktualnych tematach narciarsko sonowbordowych i mam wrażenie, że ci wszyscy którym nie podoba się jazda na nartach nigdy na nich tak naprawdę nie pojechali , może próbowowali coś z nich wydusić jakimś archaicznym stylem śmigowym polegającym na hamowaniu.
Jeśli ktoś wykrzesił na krawędziach z porządnych nart dużą prędkość , nad którą zapanował ( niekoniecznie na czarnych trasach , bo to potrafią i mają na tyle odwagi i kondycjii nieliczni i zawodnicy FIS ) no to raczej nie powie , że narty są be - po prostu trzeba umieć na nich jeździć.
Dla wszystkich , którzy chcą poczuć blusa i posmakowć szybkiej
kontrolowanej, sportowej jazdy na krawędziach i na tyczkach polecam wyjazdy z takimi grupami jak ta:
http://www.ntn.pl/
Nie próbowałem z braku potrzeby jeździć na snowbordzie , sądzę że może to być niezła zabawa pod warunkiem ,że do niej się przyłoży , bo z tego co widzę na stokach to snowborderów dobrze jeżdżących jest tyle samo co narciarzy dobrze jeżdżących czyli mało.
Wygląda na to że wydaje się im , że wystarczy założyć portki z niskim krokiem , deskę , zajarać coś na rozluźnienie , usiąść na środku stoku i już się jeździ.
