w srodku dnia zaczelo ladnie powiewac... tak tez kazdy z nas jak patrzyl zza job'owego biurka za okno zaczynal lapac smaka na plywanko... no i tak sie nakrecilismy, ze po 18 mimo, ze juz lekko przysiadalo uderzylismy na Czarnocin...
Niestety juz oslablo, a chlopaki mieli max. 12m, wiec ja juz mialem po plywaniu... ale po pol godziny zludnych nadziei i wywijan w powietrzu wiatr totalnie ustal i wyjasnil sprawe.... czas odpalic inne maszyny i zorganizowac wake'a
Szmaty na glebe...
Sprzet bojowy gotowy do startu na pasie miedzy woda a trawiszczem
Ekipa ladowa - chherleaderzy, fotografowie i psy goncze rowniez w pelnej gotowosci
...no i jazda
Jezdzone bylo az do zmierzchu i mimo niedlugiego kawalka na full-wake-style tricks to narobilo ochoty plywakom i widowni nie przygotowanej do wody i w najblizszych dniach znow sie wybieramy na podboj Czarnocina... dopoki wiatr to kite'ki w powietrzu a pozniej zielony buldozer i jazda Chetnych zapraszam.