Cabrinha Drifter- nowa Wave machina
Prawdopodobnie oszalały z niepewności o swoje najnowsze dziecko sam Pete Cabrinha za pośrednictwem BoardSport-u wysłał mi na testy komplet kitów linii Drifter, bo jakisz inny mógłby być powód , że jeszcze pachnące azjatyckimi przyprawami wyprodukowane w połowie czerwca kity, już tydzień póżniej czekały. Na mnie. Wiatr właśnie skończył się w Rowach i odwrócił swój kierunek na południowy. Po telefonie , że już są dostępne na MM, zarzuciłem rower na plecy i ścigając się ze stojącymi w korku kierowcami opuszczającymi okropne w sezonie miejsce jakim jest Półwysep ruszyłem na spotkanie.
Krótka pompka, jako , że na pierwszy ogień poszła 9 ruszyłem na wodę mijając się z Laską, który właśnie zakończył przygodę ze swoją szmatą uznając, że wiatru jest już trochę za mało. I miał rację. Szybkie ruchy baru odwzajemnione duża prędkością kita po niebie pozwoliły wydobyć moje ciało z otchłani wyjątkowo ciepłej w tym roku wody. Udało się wykonać kilkanaście kilometrowych ślizgów.
Tak więc wg nomenklatury przyjętej na obecnych w tym roku zawodach testy, zawody, się odbyły i czas na nagrody i do domu. Ale nie po to Pete wysłał do mnie Driftera , abym poślizgał się chwilę.
Zapewne liczył na coś więcej. Już widziałem w wyobrażni jego minę , jak wrzucił ten tekst do googlowskiego tłumacza. Forsa wydana i kicha. Czas na seppuku.
Nie mogłem go zawieść. Następnego dnia rankiem zaprzągłem swoją ulubioną 12 i rzuciłem się tym raze wodą, bez roweru, na MM kończąc to co wzbudziło mętlik w mojej głowie dnia poprzedniego czyli Drifter. Wymyślilem zabrać go na CH6 i tam wyprawiać z nim różne rzeczy wolny od opieki BoardSport-u. Plecak z zapakowana 12 dociązał mnie znacznie , a wiatru nie było za dużo. Kilka halsów pod wiatraki i chwila zwątpienia, że nie dam rady, w końcu wiatr trochę zmienił kierunek , zmężniał i udało się dotrzeć na CH6. Mimo płaskiej wody wiedziałem , a przynajmniej tak mi się wydawało, czego powinienem oczekiwać od kita przeznaczonego do wave.
DRIFTER- WŁÓCZĘGA. Dla samej nazwy warto go mieć. Włóczęga zaskakuje. Bar stanowi połączenie rurki, linek i kawałka zegarka mechanicznego. Całość niezwykle zgrabna i technicznie dopracowana, zapewne też rewelacyjnie skuteczna. Odczepić się od ciągnącej Włóczęgi jest łatwo , ale nie można tego zrobić przypadkowo. Poskładać tego w wodzie się nie da. Może nie trzeba. O kolorach się nie dyskutuje, mnie osobiście połączenie fluoryzującej żółci z czarnym i pokratkowanym materiałem bardzo się podoba. Wzmocnienia w newralgicznych punktach system pompowania to standard .
Ciekawostką jest zastosowany układ 3 tub i kształt bliższy tradycyjnej delcie iż kita typu bow. Oczywiście idzie za tym charakterystka kite jego własności lotne i przeznaczenie. A więc Testy Part 2.
Jako , że często zajmuję się pływaniem i testowaniem różnych modeli kitów , które zupełnie przypadkowo trafiają w moje ręce pozwalam sobie podzielić kity we własny sposób.
1. Przebrane i nie przebrane. Tu wszystko jest proste. Czym cięższy zawodnik, tym większy obwód bicepsu .Kity lekkie na barze nie ciągną w związku z tym trzeba je poprawić, dwa węzełki na linkach i problem załatwiany. Na łapach dużo, znaczy , że ciągnie. To nic , że z wiatrem i spada na łeb. Ciągnie. Jest ok.
2. Furkoczące i nie furkoczące. Tu jest pewien problem. Odpuszczenie baru , maksymalne zdepowerowanie często powoduje zmianę geometrii kita i furkotanie materialu, tak zresztą jak i gwałtowne zwroty , kl, itp. Być może tak musi być, ale wg mnie coś jest nie tak skoro w pewnych modelach to występuje, a w pewnych nie. Mnie to się nie podoba.
3. Jazda z wiatrem. To też ciekawy problem związany bezpośrednio ze sterowalnością kita przy tzw lużnych linkach. W mojej ocenie kity z luźnymi linkami w tych warunkach posiadaja wadę uniemożliwiająca praktycznie pływanie wave przy wietrze do brzegu.
Jako, że wiatru znowu zabrakło , a w Danii miało być go wystarczająco , rzuciłem się tym razem również bez roweru w te rejony. Trzy dni pływania na fali pozwoliło mi zakończyć test.
I tak.
DRIFTER nie furkocze.
DRIFTER zachowuje b dobrą sterowność przy tzw lużnych linkach.
DRIFTER zastanawia kształtem . Wygląda na przebranego, ale nie jest. To niezmiernie interesujące, że pochylenie się kite do przodu po zaciągniętym barze nie powoduje perturbacji w jego locie , wręcz przeciwnie. Patrząc od dołu tworzy się głęboki balon , który zamiast tracić moc to równo ciagnie. Mógłbym nawet powiedzieć, że ta cecha zaskoczyła mnie najbardziej. Siła na haku przy spionowaniu kita rośnie na tyle, że można zdecydowanie zmniejszyć prędkość płynięcia pozostając w stałym slizgu. Ma to oczywiście przełożenie bezpośrednie na zmniejszony promień zakrętów. Dodatkowo przez cały czas Drifter jest lekki na barze.
Podsumowanie jest jak najbardziej korzystne dla Cabrinha.
DRIFTER sam pływa wave nie należy tylko mu w tym przeszkadzać i WŁÓCZYĆ się za nim.