Ja z kumplem byliśmy na tym spocie w terminie 03-10.09. Przed wyjazdem śledziliśmy uważnie pogodę czy aby warunki będą zadowalające. Zabraliśmy ze sobą latawce w rozmiarach 9, 11, 13,5m2. W Polsce dzień przed wyjazdem prognoza na WindGuru pokazywała ,że niema potrzeby brać dużych latawców bo na 6 dni z 7-dniowego wyjazdu miało wiać koło 20-25 knots. Jak dolecieliśmy o 24:00 prognoza nic się nie zmieniła i instruktorzy ze spotu mówili, że na następny dzień wystarczą nasze 9 a większe latawce możemy zostawić na kwaterze.
Tak nakręceni następnego dnia stawiliśmy się na spocie o 8:00 żeby nacieszyć się wiatrem, ciepłą wodą i słoneczną pogodą. Prognoza na cały dzień zapowiadała się mega więc jak zaczęło wiać koło 15 knots rozłożyliśmy 13,5 z myślą, że to przejściowy rozmiar zanim naprawdę się rozwieje. Wskoczyliśmy na wodę i po około godzinie pływania wiatr osłabł że nawet na takich dużych latawcach nie dało się pływać. Na wodzie pozostały jedynie wielkie Zephyry i komorowce. Taka sytuacja utrzymała się do wieczora choć prognoza pokazywała w dalszym ciągu, że warunki są idealne do pływania.
Myśląc, że to chwilowe problemy optymistycznie przygotowywaliśmy się na kolejny dzień. Mając trochę wolnego czasu zrobiliśmy rozeznanie na okolicznych szkółkach czy jest możliwość jakiejś alternatywy na spędzanie wolnego czasu w bezwietrzne dni. Sytuacja w tej okolicy wygląda w ten sposób że cała okolica porośnięta jest winnicami i w promieniu kilku kilometrów nie ma miejsc gdzie można sobie usiąść posłuchać muzyki i wypić jakieś piwo z jakimiś ludźmi (jedyny bar zlokalizowany jest we włoskiej szkółce, w której wieczorami odbywają się imprezy zamknięte).
Kolejnego dnia warunki zapowiadały się podobnie więc mając nadzieję na miłe zmęczenie po całym dniu pływania również na spocie zjawiliśmy się skoro świt. Niestety powiewy wiatru miały taką moc, że ponownie napompowaliśmy Core XR 13,5 i halsowaliśmy przez kolejną godzinę. Analogicznie do dnia poprzedniego wiatr osłabł i na wodzie pozostały jedynie rozmiary 17-19m2.
Zniesmaczeni dwoma dniami bez wiatru kolejnego dnia nie spieszyliśmy się na spot. Zjawiliśmy się na spocie koło 11. Wiatru nie było za wiele, przynajmniej nie pozwalał na pływanie na naszych latawcach. Koło 17 padł całkiem jednak nie mając nic do robienia pozostaliśmy na spocie. Koło 18:30 zaczęło wiać i to nawet tak fajnie (15-18knots), że od razu wskoczyliśmy na wodę z nadzieją że powieje chociaż do zachodu słońca czyli 20:30. Niestety wiatr wiał tylko przez godzinę i w pewnym momencie się skończył. Ci co byli blisko brzegu i zdążyli wrócić mogli patrzeć z żalem jak inni, którzy nie mieli tyle szczęścia maszerują po glonach wracają do bazy przy zachodzącym słońcu.
Tego wieczoru koło 22:00 zaczęło wiać koło 25knots i prognoza pokazywała, że warunki utrzymają się co najmniej do godziny 12 dnia następnego. Lokalesi też chyba byli spragnieni wiatru bo o 22 zapalili światła aut w szkółce włocha i do godziny 1:00 pływali popisując się swoimi umiejętnościami i trikami (naprawdę super widowisko). Nakręceni wiejącym wiatrem przez całą noc na spocie byliśmy ponownie koło 8:00 i ponownie jak w dni poprzednie ... wiatr już był
. Inni chłopacy z Polski byli na spocie o 6:30 jak tylko wstało słońce jednak również nie dali rady nic zrobić
Przez cały dzień wiatr się nie pojawił. Oczywiście pogoda pokazywała, że warunki utrzymają się przez cały dzień.
Na kolejny dzień nawet WindGuru nie dawało nadziei więc wybraliśmy się na przejażdżkę rowerową do najbliższego miasta Marsala. Odległość koło 15 km jednak w całym mieście na uwagę zasługiwała jedna ulica, była godna uwagi. Pozostała część miasta wyglądała podobnie jak cała okolica, czyli wszędzie walające się śmieci i walące się budynki.
Kolejne dni nie przyniosły żadnej zmiany warunków i przez cały 7-dniowy pobyt pływaliśmy jedynie przez 5 godzin w warunkach w których w Polsce nawet nie wchodzilibyśmy do wody ze względu na brak wiatru.
Ostatecznie przed całkowitą depresją ratowały nas rowery jakie mieliśmy do dyspozycji oraz dostępność sieci wifi.
Podsumowując spot nie był dla nas przyjazny mimo prognoz, które zapowiadały pełnie szczęścia. Jeżeli chodzi o sam akwen to woda jest jak zupa ze względu na jego głębokość. Do 200-300 m od brzebu jest po kolana a dalej jest po pas. Niestety jak zaczyna wiać północny wiatr to poziom wody dramatycznie opada i przy brzegu robi się po kostki a dalej jest po kolana + 60cm mułu który nie jest przyjemny. Cała zatoka dodatkowo porośnięta jest trawą, która nie jest przyjemna przy chodzeniu. Ma się wrażenie jakby się cały czas chodziło po jakichś glonach. My żadnych zwierzątek z parzydełkami nie spotkaliśmy choć pływaliśmy jedynie w szortach i lycrze i bez butów. Jednak głębokość wody w naszych odczuciach nie jest najbezpieczniejsza gdyż przy brzegu deska często grzęzła w piasku co stwarzało ryzyko jakich poważnych skręceń nóg nie mówiąc o nauce i niekontrolowanym bodydragowaniu
. Dalej gdzie głębokość była do przyjęcia okazywało się, że przy nie udanym skoku wpadało się w muł po pas i wtedy odczucia i zapach też nie były najprzyjemniejsze.
Najbliższy sklep w którym można zrobić zakupy jest oddalony o 3km od spotu więc trzeba mieć jakiś środek transportu żeby móc robić zakupy. Żeby zjeść pizze to trzeba jechać chyba do Trapani oddalonej o jakieś 20km bo my przez tydzień nic nie zlokalizowaliśmy.
Najgorsze w tym wyjeździe było to, że prognozy nie miały żadnego odzwierciedlenia z pogodą na spocie. Jak WindGuru pokazywało wiatr to na spocie nic się nie działo a gdy nie miało wiać to zaczynało coś dmuchać nie wiadomo skąd. Polacy siedzący tam od kwietnia mówili, że wiosna była jeszcze ok z ilością wiatru ale druga część roku już jest gorsza. Podobno poprzedni rok był lepszy.
Tydzień przed naszym wyjazdem wiatru nie było w ogóle jak i tydzień po nim wygląda na to, że też go niema. Z naszych obserwacji kamery przez ostatni miesiąc wygląda, że tam pływają jedynie na wielkich rozmiarach. My przez cały tydzień nawet nie rozłożyliśmy 9 bo nie wiało na tyle, żeby taka myśl przyszła nam go głowy.
Kończąc Lo Stagnone może jest fajne ale ... chyba nie dla nas. My oczekujemy dużej ilości wiatru, wieczornej imprezy jak starczy sił a chillout tego miejsca chyba nie był dla nas.