Strona 1 z 2

Sporny temat - kto tutaj ma rację???

: 12 wrz 2006, 20:59
autor: SWIRUS
http://tiny.pl/7p39

Prosze o wyważone wypowiedzi ludzi, którzy znają sie na rzeczy...

Pzdr,

: 12 wrz 2006, 21:45
autor: rolnik
Wydaje mi sie ze ws nie ma powodu oddawac kasy :? Rownie dobrze on mogl uszkodzic sobie deske i statecznik bo koles puscil samopas deske .Wypadki losowe jak dla mnie.

: 12 wrz 2006, 21:49
autor: __kater__
wg mnie znaczenie ma czy koles dopiero co spadł czy lezal i czekał niewiadomo na co. Pozatym uwazam zupelnie jak Rolnik.

: 12 wrz 2006, 21:53
autor: Maverick
Też tak myślę.
Niestety tak czasem bywa.
Niczyja wina.
Podać sobie ręce, ewentualnie wyskoczyć razem na piwko i tyle.

: 13 wrz 2006, 08:41
autor: toudi
A dziecko w "motylkach" kapiacesie w zatoce puckiej lapie sie pod statek
morski czy transoceaniczny ??:-) Tak pytam jakbym wplynal - bedzie
podstawa aby mi rodzice zwracali za porysowana deche :-)
a jak zgubi jeden motylek to mozna uznac to jako awarie statku morskiego i wzywac wsparcie z ladu ??


No, ja tyle zapamiętałem z tej jałowej dyskusji. Szczególnie smakowało mi ostatnie zdanie.

Co do kasy, to trudna sprawa, bo trzeba udowodnić winę, ale śmiganie koło rozkraczonego gościa - to więcej niż nierozważne. :roll:

: 13 wrz 2006, 09:23
autor: Leeloo
no to ja dorzuce swoje 5 groszy. Przypomina mi się od razu jak Miśka w Rewie staranował koleś na WS - Misiek miał deske na nogach i latawiec w zenicie więc sądzę, że był dość widoczny.... czyja wina? :roll:
A ja w sobote w Rewie miałam takie zdażenie: plynę na lewym, mam na halsie typa na WS, który stoi w miejscu i żagiel trzyma w pozycji "z wiatrem" (tzn za koniec bomu, żagiel bez mocy), wiec odpadam zeby minąć go po jego za wietrznej. Fakt faktem odleglość moze nie byla zbyt wielka... ale w momencie gdy przyplywam obok typa on nagle puszcza zagiel a ja obrywam koncam masztu w klatke piersiową... nie wiem czy znaczenie ma to ze o malo sie nie utopilam bo nie moglam zlapać tchu a fale mnie zalewaly :roll:
Na szczęście są też myślący ludzie na wodzie i pewien Pan na WS pozbieral mnie jakos i wywlókł mnie na plycizne. Za co serdecznie dziękuję raz jeszcze.

: 13 wrz 2006, 09:42
autor: Marcin78
A ja mysle ze jak widzisz ws lub kite w wodzie bez sprzety to wypadało by zwolnic i zobaczyc czy koles nie potrzebyje pomocy a nie przeplywac w pelnym slizu 10 m od goscia
Faktycznie deske kite ciezko zobaczyc ale widzac kitera bez deski nalezy spodziewac sie ze znajduje sie gdzies w okolicy najczesciej powyzej wiec nie przeplywamy jak najszybciej i najblizej kolo goscia
Z ws prosciej bo zawsze sporzet ma kolo siebie
Sytuacje mozna potraktowac jako wypadek na wodzie tak jak rolnik napisal
Trzeba stosowac zasade ograniczonago zaufania do ludzi na wodzie i troszeczke pomyslec ze nie wszyscy to profesjonalisci i kazdemu moze cos nie wyjsc a wtedy jakas niebezpieczna sytuacja gotowa

: 13 wrz 2006, 10:15
autor: jedi1
Trzeba stosowac zasade ograniczonago zaufania do ludzi na wodzie i troszeczke pomyslec ze nie wszyscy to profesjonalisci i kazdemu moze cos nie wyjsc a wtedy jakas niebezpieczna sytuacja gotowa


i tu jest najwazniejsze zdanie w calej dyskusji :wink:

troche zdrowego rozsadku i wszystko bedzie w porzadku, zeby nie bylo takich sytuacji czy tez podobnych, bo niestety zdazaja sie dosc czesto...

jak bylem na kursie to spadl nam latawiec do wody, lezal juz tam dobre 2/3 minuty, wiec musial go widziec a i tak na pelnej szybkosci kiter wjechal w linki. Cale szczescie nikomo nie stala sie krzywda...

: 13 wrz 2006, 11:18
autor: MArcinBe
Jak dla mnie wina windsurfera, sorry, ale jak sie plynie na desce w slizgu to nie ma sie glowy na poziomie wody, jak kajter, ktory szuka deski, tylko o wiele wyzej, wiec jak nie mogl zobaczyc deski???Gdzie patrzy jak plynie?Chyba ze plyna na "blind" ;-)
Tym bardziej, ze jak sam napisal przeplywal ok. 10 metrow od kajciarza bedace w wodzie, czyli zdrowy razsadek nakazywalby ostroznosc, moze nie omijanie 100-200 metrow, ale po prostu ostroznosc.
Czemu nie mogl po prostu zawrocic i poplynac w druga strone??
ALE ->gdyby decha dryfowala baaardzo daleko od kajciarza, to wtedy inna sprawa, bo nie mozna sie spodziewac ze cos bedzie w wodzie.

No i jak ktos slusznie zauwazyl, nie ma opisu co sie stalo z kajciarzem, czy akurat zaliczyl glebe, czy szedl po deske, czy sie dryfowal do deski?
Czy po prostu od paru minut w ogole nic nie robil??
Przeciez takie cos widac, i surfer plynac w jego kierunku mogl sie domyslec, ze cos nie gra...
Tak czy siak z opisu sytuacji ja tez bym domagal sie kasy za zniszczony sprzet.

Takie jest moje zdanie "zdroworozsadkowe".

: 13 wrz 2006, 13:00
autor: C A M E L
Według mnie wina kitera.
Koleś jedzie na ws po ogólnodostępnym akwenie, zachowuje prawo drogi, omija widoczne obiekty (w tym kitera) w bezpiecznej odległości i nagle dryfująca deska!!!
A skąd tu ona?
Może z innego campingu?

To tak jak na szosie odepnie ci się sprzęt z dachu - spadnie na asfalt i ktoś po nim przejedzie.

Jesteśmy odpowiedzialni za to co zostawiamy na akwnie do pływania.
W tym deskę.
Co prawda koleś na ws mógłby pływając pomiedzy kiterami permanentnie rozważać opcję dryfującej deski i wytężać wzrok, ale....

Leeloo >>
Moim zdaniem (tzn tak uczyli i tak jest faktycznie) bezpieczna odległość od każdego ws po zawietrznej to ok 10 m, bo np kazdemu (nawet b.zaawansowanemu) ws może strzelić linka trapezowa. O przczątkujących nie wspomnę.

Z zachaczeniem kąpiącego się to inna kwestia: nam NIE WOLNO pływać w obrębie kąpielisk (i torów wodnych też) i oby NIGDY żaden kąpiacy się nie wpłynął pomiędzy dechy (choć im teoretycznie wolno).

/raz płynąc w Magawish HRG, gdzie kapielisko jest oddzielone od "kitostrady" symboliczną tablliczką na brzegu, zobaczyłem przed sobą czubeczek rurki jakieś wesołego snorklowca :shock: - przeskoczyłem, a on odpłynął sobie nie wiedząc pewnie, że właśnie minąła go okazja przesiadki na alufelgi do końca życia :wink: - zawróciłem, żeby oświećić, ale zniknął mi/

Generalnie jestem za rozdziałem na akwenie:
- kąpielarze,
- ws,
- ks.

Tak mamy na Maszoperii (regulamin na recepcji i wywieszony w wc, tabliczki, bojki - a jak :!:) i o dziwo wszyscy przestrzegają, bo wiedzą czym grozi itd...
No i wypadku nie mieliśmy nigdy.
W RedSeaZone jest identyko - strefy i już.

Jak to mówią wyspiarze:

"I wilk syty i Manchester City" :wink:

Pozdrawiam

Camel

instruktor IKO, VDWS, PSW
szkolę zawodowo od 14 lat i się napatrzyłem

: 13 wrz 2006, 14:50
autor: andrek
C A M E L pisze:Według mnie wina kitera.
Koleś jedzie na ws po ogólnodostępnym akwenie, zachowuje prawo drogi, omija widoczne obiekty (w tym kitera) w bezpiecznej odległości i nagle dryfująca deska!!!
A skąd tu ona?
Może z innego campingu?

To tak jak na szosie odepnie ci się sprzęt z dachu - spadnie na asfalt i ktoś po nim przejedzie.

Jesteśmy odpowiedzialni za to co zostawiamy na akwnie do pływania.
W tym deskę.
Co prawda koleś na ws mógłby pływając pomiedzy kiterami permanentnie rozważać opcję dryfującej deski i wytężać wzrok, ale....

Leeloo >>
Moim zdaniem (tzn tak uczyli i tak jest faktycznie) bezpieczna odległość od każdego ws po zawietrznej to ok 10 m, bo np kazdemu (nawet b.zaawansowanemu) ws może strzelić linka trapezowa. O przczątkujących nie wspomnę.


a w sytuacji? : startujesz kite deska za toba 1m plus jej dlugosc czyli 2,5 m razem. Ty zajety obracaniem latawca a w tym momencie koles na ws mija cie za plecami i trach rozcina deske statecznikiem.

a gdyby byla na leashu? a ten ws to motorowa ze sruba?Ladnie bym wygladal!
no w zebach jej nie bede nosil!!


czy sa jkies minimalne dopuszczane (umowne )odleglosci w jakich sie powinno mijac z innymi uztkownikami akwenu :?:

pozdrawiam

: 13 wrz 2006, 15:24
autor: Marcin78
Tak ta odległlosc nazywa sie" zdrowy rozsadek"

: 13 wrz 2006, 18:01
autor: C A M E L
WS powinien w każdym wypadku
zachowywać odległość od wszystkich ok 10m down wind
tzn maszt razy dwa

przykładów jest masa, ale np:

jest dzwon na ws typ: katapa na uwięzi znaczy maszt wali wodę down wind, a za nim nieszczęsny windfrajer

jest dzwon typ zerwna linka trapezowa: maszt wali w wodę, ale zanim to sie stanie samotna deska przepłynie jeszcze kilka metrów

jeżeli ws przepływa konukolwiek tuż za plecami to powinien dostać uwagę do swojego windfrajerskiego dzienniczka :wink:

problem przejeżdżania po desce pływającej up wind blisko kitera się rozwiązuje przy okazji

tak samo kiter nie przejeżdża po leżącym na wodzie żaglu

generalnie odległości warto trzymać

jak na wspomnianej szosie :wink:

Salam

Camel

: 13 wrz 2006, 19:36
autor: Sigi
Winę ponosi WS
1-sze prawo drogi mimo iż przemawia za WS: "prawy hals przed lewym" nie ma zastosowania bo KS raczej dryfował niż płynął więc nie był na halsie
2-gie prawo drogi: "nawietrzny ustępuje zawietrznemu" też nie ma zastosowania bo KS nawet jeśli był nawietrzny nie był sterowny i nie miał możliwości ustąpic

Jeśli KS jest w wodzie i latawiec leży na wodzie, WS jest zobowiązany mijac go po nawietrznej, tak przynajmniej podaje podręcznik VDWS. Myślę, że tą zasadę należy stosowac również gdy KS trzyma latawiec w zenicie. Z opisu nie wynika po której stronie była deska ale chyba spłynęła szybciej niż kiter i była po zawietrznej, właśnie tam gdzie nie powinien przepływac WS.

: 13 wrz 2006, 20:41
autor: ..
Sigi pisze: Z opisu nie wynika po której stronie była deska ale chyba spłynęła szybciej niż kiter i była po zawietrznej, właśnie tam gdzie nie powinien przepływac WS.


Uwazam dokladnie tak samo jak ty. Wnioskuje tez ze latawka była w zenicie bo po linkach mu chyba nie przepłynął.