slawek pisze:szczerze mowiac to ja nie jestem zwolennikiem wpierdzielania sie panstwa we wszystkie dziedziny zycia ale nie widze innego sposobu na ograniczenie wypadkow....
...wprowadzenia takowych wplywa istotnie na bezpieczenstwo jest chyba oczywisty(?).
Papiery, uprawnienia, świadectwa nie poprawią bezpieczeństwa do poziomu, gdzie wszyscy będą szczęśliwie i długo żyli.
Powtórzę się kolejny raz: na idiotyzm nie ma recepty
Kitesurfing jest sportem extremalnym w dwóch przypadkach:
1. Klient IDIOTA: nie zna systemów bezpieczeństwa; pływa w warunkach i sprzęcie przerastających jego umiejętności lub pływa za blisko niebezpieczeństw (skały, boje, łódki, pomosty, falochrony, kampingi etc).
2. Klient PECHOWIEC: mimo, że zna systemy bezpieczeństwa, nazywa się Hadlow i pływa zdala od niebezpieczeństw. Ma pecha, bo ktoś puścił na przykład latawca, gościu się poplątał, linka zacisnęła mu się na szyji i utopił się zanim dopłynęła pomoc (np. Tarifa przy Levante). Tak utopiła się niemiecka zawodniczka w Egipcie (bodajże rok temu).
W obu przypadkach żadne certyfikaty nic nie pomogą.
I na pewno nie chciałbym, aby ktokolwiek miał to uregulować
Nie wolno dopuścić aby jakiekolwiek ciało miało wprowadzić uprawnienia.
Utopia – czyli w skrócie czytaj: IKO!
Efekt końcowy będzie taki, że kitesurfing będzie zakazany na wszystkich publicznych plażach. A o naszym bezpieczeństwie będzie decydowała pani, co latawca w życiu na oczy nie widziała.
Jedyne co może poprawić bezpieczeństwo to własna świadomość zagrożeń oraz porządni instruktorzy w porządnych szkołach KS.
Przede wszystkim od właścicieli szkół zależy poziom bezpieczeństwa. Oni i ich instruktorzy kreują dobre praktyki KS.
Niestety ten biznes dopiero raczkuje, brak w nim jeszcze gotówki na wysokie standardy. Dlatego często spotykamy się z chałupnictwem w XXI wieku.
Wszystko ładnie wygląda na broszurce lub stronie internetowej. W rzeczywistości jest lekko inaczej. Żeby nie było – piszę o sytuacji na świecie a nie tylko w Polsce. Jestem zaangażowany troszeczkę w parę projektów, mam częsty kontakt z ludźmi z paru topowych spotów oraz z IKA i na tej podstawie wnoszę powyższe.
Nie można pominąć roli niniejszego forum, które może mieć również jakiś pozytywny wpływ. My tworzymy, opisujemy kulturę kitesurfingową.
Sami jesteśmy częścią tej kultury. Do tego nie potrzeba uprawnień. Wystarczy być online i dzielić się swoimi doświadczeniami.
Np. tutaj możemy dowiedzieć się o tym jak zachować się w przypadku pojawienia się oszołoma na naszym spocie: prośba, ostrzeżenie, wyproszenie, spuszczenie powietrza, lampa, szpital… Samo życie.
Tak robię na swojej plaży, bo wolę poszarpać się z idiotą niż pozwolić, aby idiota się, lub kogoś, zabił a tydzień później postawili tabliczkę na plaży przed moim domem „NO KITESURFING”.
Powyższy przykład dotyczy mało zatłoczonych spotów a nie Półwyspu, Świnoujścia. Praktykowanie powyższego modelu doprowadziłoby tam do non stop mega zadymy.
W takich zatłoczonych miejscach regulatorem powinny być szkoły i ich instruktorzy.
Reasumując Sławek – pomyślmy nad czymś innym niż nic nieznaczące uprawnienia. Takie jest moje zdanie.