cape pisze: Oznacza to zawsze skierowanie się za rufę, nigdy przed dziób.
Prawy dolny rysunek, jedyny nie z kite. Brakuje zielonej strzałki za rufę, bo czerwone traktuję, jako zakaz.
No nie wiem, czy czerwone to zakaz. Raczej jest to wskazówka, jak ma postąpić "czerwony" kite.
Poniżej moje rozważania z pozycji żeglarza jeziorowego:
1. Myślę, że b. często ( jeśli nie zawsze) przejście przed dziobem jachtu będzie dla kajta jedynym bezpiecznym wyjściem. z uwagi na linki idące do żagla i zagrożenie, że wlezą w kolizję z masztem jachtu, gdyby przechodził z tyłu. Obserwując niekiedy te latawce( żagle), mam wrażenie, że nie są całkowicie sterowne (no w każdym razie nie w każdych rękach). Głównie w sensie ich wysokości nad wodą, a więc wysokości linek.
2. W prawie drogi jest coś, co nazwijmy koniecznością zwrotu ( ustapienia pierwszeństwa) z uwagi na mozliwości danej jednostki. Tutaj płynąc jachtem warto mieć na uwadze kite'y i w porę iść takim kursem ( i halsem), by mieć swobodę manewru. I móc dać szansę deskarzom.
3. Problem jest w tym, że szczególnie przy kite'ach nie bardzo mamy wyczucie co do ich zdolności manewrowej. Często nie bardzo wiemy nawet, jakie za chwilę będzie zachowanie kite'a. Oni również nie mają niekiedy pojęcia, że jacht za chwilę MUSI zrobić zwrot, bo wejdzie na mieliznę. Dla nich mielizny są miłą przystanią, albo miejscem zwrotu.
4. Kilka lat temu ( jez. Powidzkie koło Lisiej Kity) jak piorun z jasnego nieba przebiegł po mojej burcie kajciarz, tupiąc bosymi stópkami i krzycząc "sorry, przepraszam" . Po czym przepadł za rufą , chwilę lewitował w powietrzu w kompletnej nieważkości, po czym poszedł do wody. Deska uderzyła lekko o burtę i też sobie poszła swoją drogą. Lekko oszołomieni doszlismy potem do wniosku, że chyba wyleciał zza trzcin. Najlepsze, że nie zaczepił o nic linkami, czego już zupelnie nie pojęliśmy.
5. Generalnie jednak (zaznaczam, że piszę o jeziorach), jeśli nie mamy sobie nawzajem zrobić krzywdy, to warto w "kajciarskich miejscach" bardziej mysleć o zachowaniu pełnej manewrowości jachtu.
6. Ten sam problem jest z windsurferami, ale tam szybciej się orientujemy co do możliwości danej osoby, choćby widząc jak sobie radzi. Żeglarz też raczej wyczuwa potencjalne mozliwości deskarza co do szansy wyostrzenia itp. Przy kajtach jest duża nieprzewidywalność.
Pozdrawiam Krzysztof