21.11.2015 -HAMATA-7 dni/14 dni-Jovi Travel- cena 2179zł/os*

Oferty wycieczek, podróże, last minute, bilety lotnicze, etc.
Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post12 cze 2012, 00:23

dzięki :thumbsup:

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post26 cze 2012, 13:56

Ostatnia grupka czerwcowa dobiegła końca :D
Dziękuję wszystkim uczestnikom za atmosferę,zabawę i czas na wodzie :thumbsup:
Szczególne podziękowania dla Kite-Village,naszych klientów i trenerów :thumbsup:
Zapraszamy na wyjazdy jesienno-zimowe do Hamaty.
Na naszych wyjazdach istnieje możliwośc testowania sprzętu kitesurfingowego,szkolenia kitesurfingowe,lekcji doszkalających!
Cykliczne PROCAMPY z Markiem"Murphym"Zachem :thumbsup:

Zapraszam Joanna
joanna@jovitravel.pl
Załączniki
P6193724.JPG
P6193724.JPG (23.31 KiB) Przejrzano 2832 razy
P6173646.JPG
P6173646.JPG (20.58 KiB) Przejrzano 2832 razy
Murphy_Hamata 06.2012.jpg
Murphy_Hamata 06.2012.jpg (49.69 KiB) Przejrzano 2851 razy
Ostatnio zmieniony 23 maja 2013, 18:28 przez Nivea, łącznie zmieniany 2 razy.

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post26 cze 2012, 16:13

Hamata terminy i ceny wyjazdów grupowych na jesień 2012:

wrzesień:
7-14.09
14-21.09
21-28.09

cena: 2199 zl /os w dbl, tydzień.
cena: 2899 zl /os w dbl, 2 tygodnie.


październik
5-12.10
12-19.10
19-26.10

cena: 2229 zl/ os w dbl, tydzień.
cena: 2959 zl /os w dbl,– 2 tygodnie.

Dzieci do 12 lat – cena: 1599 zl


Ilosc miejsc ograniczona!
Zapraszam
Joanna
joanna@jovitravel.pl
http://www.kite.jovitravel.pl
http://www.jovitravel.pl
Załączniki
Hamata 13.05.jpg
Hamata 13.05.jpg (42.75 KiB) Przejrzano 2609 razy
Ostatnio zmieniony 14 sie 2012, 14:19 przez Nivea, łącznie zmieniany 2 razy.

piter78
Posty: 39
Rejestracja: 27 lis 2011, 00:00
Postawił piwka: 17 razy
 
Post19 lip 2012, 22:16

Joanna na 21.09 są jeszcze miejsca na 2 tyg??
pozdro

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post21 lip 2012, 13:08

Tak są jeszcze miejsca na 21.09
zapraszam

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post23 lip 2012, 20:02

Uwaga: Do osób zainteresowanych wyjazdem do Hamaty jesienią -Ostatnie wolne miejsca w sprzedaży-zapisy do dnia 27.07
Hotel Wadi Lahmy nie potwierdza juz pokoii na wrzesień i październik 2012
pzdr Joanna

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post24 lip 2012, 21:54

Nie mogłam się powstrzymać,więć zamieszczam :D

PAMIĘTNIKI Z HAMATY :thumbsup:

Wypad miałem zaplanowany i wykupiony od dawna. Cieszyłem się jak dziecko na samą myśl o zbliżającym się wydarzeniu, szczególnie, że miałem je w głowie od prawie pół roku, kiedy to kilka dni po operacji rekonstrukcji więzadeł mój rehabilitant, obecnie przyjaciel (większość z Was wie dokładnie o kim mowa) zapowiedział, że w październiku lecimy razem na kite'a... Wtedy wydawało mi się to abstrakcją. Moje opuchnięte kolano, szwy, kule do chodzenia, cholerny ból każdego dnia i każdej nocy. Wszystko to nie wprawiało mnie w optymistyczny nastrój, a już zdecydowanie nie przekonywało do możliwości nauki pływania na kajcie w ciągu tak krótkiego czasu. Jednak w miarę mijających miesięcy, uruchomienia jazdy na rowerze po pierwszych dwóch, morderczej rehabilitacji pod czujnym okiem Adasia (bo o nim mowa powyżej), powoli docierało do mnie, że cały ten pomysł z wypadem do nieznanej mi wcześnie Hamaty w Egipcie, staje się coraz bardziej realny. I kiedy do terminu wylotu brakowało zaledwie jednego dnia, dowiedziałem się, że planowane są bardzo ważne negocjacje w mojej firmie, a co za tym idzie, nigdzie nie mogę lecieć... Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok, no ale jak mus to mus... Polecieli, a ja zostałem wkurzony i zrezygnowany. Co gorsza już następnego dnia, a był to poniedziałek, okazało się, że owe negocjacje oczywiście przesuwają się w czasie o dobre kilka tygodni i mogłem spokojnie udać się na stracony przed chwilą urlop. W tym momencie szlag mnie niemal trafił... Siedziałem tak zrezygnowany w garniturze u moich przyjaciół i kompletnie załamany wyrzucałem z siebie frustracje. Nagle padło hasło: doleć do swojej ekipy! W pierwszej chwili zaśmiałem się tylko, ale zaraz potem coś zaskoczyło, coś mnie postawiło w pion. Jasne! Czemu nie? Chwilę później wiedzieliśmy (dzięki znajomej z biura podróży), że we wtorki, a był właśnie poniedziałek godz. 22:00, latają czartery jedynie do Sharmu, a to trochę nie po drodze do Hamaty, która leży na wybrzeżu Egiptu niemal pod granicą z Sudanem. Wtedy wiedziałem o tym miejscu niewiele więcej, niż to, że jest tam godzina do przodu w stosunku do czasu kairskiego (tak zwany Hamata Time), że gdy w Dahabie, czy El Gounie pływają w piankach, to w Hamacie jest nadal za gorąco nawet na same boardshorty, i że nie ma lepszego miejsca do nauki kite'a. Tym bardziej wzbierała we mnie chęć dotarcia tam za wszelką cenę. Tak więc samolot do Sharmu był osiągalny, choć nadal nie wiedziałem, czy są bilety i tak naprawdę co dalej po wylądowaniu na Synaju, gdyż lądem przestałem liczyć dystans do pokonania przy 1100ym kilometrze... Z werwą zaatakowałem internet i już po chwili dokopałem się do portalu informującego o połączeniu morskim między Sharm el Sheikh, a Hurghadą, a stamtąd dotarcie do Hamaty było już kwestią kilku godzin autobusem. Pojawiła się szansa na sukces misji. Prom z Sharmu był w dobrej cenie i płynął według informacji w necie 1,5h! Super! Pozostała kwestia biletu na samolot, a ten mogłem zdobyć jedynie na lotnisku, czyli musiałem o 3:00 rano dotrzeć na Okęcie... Pojechałem do domu i zacząłem się zastanawiać, czy aby nie jestem za bardzo walnięty... Mijały godziny, a ja nadal patrzyłem w tv i analizowałem wszelkie za i przeciw. O 2:00 padła decyzja. Jadę. Spakowałem się w 20minut i popędziłem na lotnisko w nadziei, że nie będzie biletu. Był. Ostatni, ale był. Czekał na mnie skubaniec. Po dość długich negocjacjach kupiłem przelot do Sharmu za kilka stówek i... poleciałem. O 9:00 byłem w Sharmie jedynie z małym plecakiem i niepewnością na twarzy. Walka rozpoczęta. Po kolejnych 20minutach symultanicznych negocjacji z kilkoma taksówkarzami, półgodzinnym kursie taryfą, stanąłem przed stróżówką na portowym nabrzeżu, gdzie usłyszałem najbardziej zaskakujące zdanie tego poranka: Prom do Hurghady nie pływa od dwóch lat. Zamarłem. Jak to??? Nie dalej jak wczoraj wieczorem sprawdzałem na aktualnej stronie armatora i wszystko się zgadzało! I to był 1szy moment zwątpienia... Oto jestem na odludziu pod Sharmem, ponad tysiąc kilometrów od celu, a moja taksówka właśnie odjeżdża. Rzutem na taśmę dopadłem do klamki pojazdu i wskoczyłem do środka wrzeszcząc do kierowcy, by wiózł mnie do najbliższego biura miejscowych llinii lotniczych. Chwilę później wchodziłem do siedziby Egyptair, gdzie czterech lokalesów w garniturach podniosło na mnie zaskoczony obecnością potencjalnego klienta wzrok. Nieśmiało podszedłem do jednego z okienek i zadałem cicho pytanie o połączenie lotnicze z Marsa Alam (lotnisko najbliżej Hamaty). Kolejne 2 minuty były baaardzo długie. Gdy pracownik biura oderwał w końcu wzrok od ekranu monitora i spojrzał na mnie, zamarłem. Gdy wypowiedział słowa o dostępnym bilecie za rozsądne bardzo pieniądze i godzinie odlotu za 45 minut od teraz, czas zaczął zasuwać innym tempem. Chwilę później płaciłem w kasie za bilet, a jeszcze moment potem wskakiwałem znów do taksówki, która w zastraszającym tempie zawiozła mnie w pozycji "na pająka" z powrotem na lotnisko. Złapałem samolot i dopiero gdy zapiąłem pas bezpieczeństwa na pokładzie, to lekko się wyluzowałem. Jest. Lecę. Lecę do Marsa Alam. To nic, że przez Kair (...) co wyczytałem dopiero na bilecie, bo wcześniej jakoś ten fakt do mnie nie dotarł. W tym momencie mogłem lecieć choćby przez Honolulu, byle dotrzeć do tajemniczej Hamaty znanej jedynie z opowieści Adama.

I tak po zaledwie 13h od wylotu z Warszawy moja stopa dotknęła płyty lotniska w Marsa Alam. Pozostał ostatni etap, ten najłatwiejszy. Asia z Jovi załatwiła busa z KiteVillage, naszego docelowego spotu pod Hamatą. Gdy odbywałem finalną podróż było już ciemno i droga przez 3h wyglądała jak jedno wielkie deja vu... Co się ocknąłem z drzemki, po lewej widziałem pustynię, po prawej pustynię, a przed sobą prostą jak drut drogę. Budziłem za każdym razem kierowcę. I tak bez końca. Znowu zasnąłem. Obudziłem się pod hotelem. Nie wierząc w powodzenie misji przeszedłem przez recepcję i dotarłem nad basen, gdzie cała ekipa spojrzała na mnie z zaskoczeniem i z niedowierzaniem zaczęli kiwać głowami. Tak, tak, pomyślałem. Dałem radę. Dotarłem na tak zwany rympał i to w niecałe 20h. Czekała na mnie pizza z kolacji, bo poszła fama, że może faktycznie jakiś wariat dotrze sam do celu. I wtedy poczułem klimat Hamaty pierwszy raz. Wiedziałem, że jestem we właściwym miejscu i wśród właściwych ludzi. Wszyscy dotarli na ten kraniec Egiptu w jednym celu: przeżyć niezapomnianą przygodę na kajcie. Napięcie przed kolejnym dniem sięgało zenitu. Nie mogłem się doczekać pierwszego wrażenia po transferze na spot...

Po szybkim i pysznym śniadaniu w hotelowej restauracji z widokiem na morze, wskoczyliśmy na tył pickup'a i popędziliśmy 7km asfaltową drogą w stronę KiteVillage, naszej bazy. Mijając zaledwie kilka budynków, niewielki szpital, szkołę i parę bliżej niezidentyfikowanych obiektów, dojechaliśmy na miejsce i chwilę potem przekroczyłem pierwszy raz bramę spotu. Klimat był niesamowity. Jak okiem sięgnąć rozpościerał się idealny, piaszczysty akwen idealny do kajtowania. Nie jakaś rafa, głęboka woda, fale. Idealnie gładka tafla wody, fantastyczny ciepły wiatr i pół metrowa głębokość na obszarze kilku km kwadratowych. Idealne warunki pomyślałem. Gdy nacieszyłem wzrok rozpoczął się briefing. W pigułce poznałem wszystkie zasady w bazie, co przekonało mnie z miejsca o tym, że jestem w dobrych rękach. Tu bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu i przy zachowaniu się zgodnie z obowiązującymi zasadami, nic nie może się wydarzyć. Moja przygoda z kajtem właśnie się rozpoczynała i byłem absolutnie pewien, że jestem w najwłaściwszym do tego miescu na ziemi. A co działo się przez kolejne dni? To już inna historia, ale finał jest taki, że Hamata otworzyła w moim życiu kompletnie nowy rozdział i pozwoliła poznać fantastycznych ludzi, których przyjaźń cenię sobie najbardziej i dziś jestem absolutnie pewny, że do Hamaty będę wracał zawsze, gdy tylko będę miał taką możliwość. Kitesurfing to mistyczne doświadczenie i wszyscy, którzy uprawiają ten sport, a także ci, którzy dopiero myślą o ropoczęciu przygody z kajtem, wcześniej czy później zakochują się w nim bez pamięci, a to z kolei łączy nas wszystkich w jedną zgraną ekipę, którą śmiało można nazwać rodziną.

Pozdrawiam wszystkich i do zobczenia w Hamacie, lub na innych spotach :D

relacja:Maciek (JOVI Pro Management)

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post27 lip 2012, 21:24

Hamata wolne terminy wyjazdów grupowych na jesień 2012:

wrzesień:
7-14.09- brak miejsc!
14-21.09
21-28.09-brak miejsc!
28-5.10 -
październik
5-12.10-brak miejsc!
12-19.10-brak miejsc!
19-26.10

W każdym terminie możiwość szkoleń kitesurfingowych!
zapraszam Joanna
joanna@jovitarvel.pl
http://www.kite.jovitravel.pl

mrx181
Posty: 1
Rejestracja: 22 lip 2012, 18:53
 
Post28 lip 2012, 09:53

Hej,

Asiu czy masz cos moze do El Gouny na Wrzesień ? Interesuja mnie 2 tygodnie.

Pozdrawiam

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post28 lip 2012, 21:57

El Goune,Soma Bay czy inny spot w Egipcie jest dostepny non stop-wyjazdy indywidualne.Jezeli chodzi o grupy ze szkoleniem, będziemy mieli we wrześniu w Somie 2 grupy i co tydzień w Hamacie,El Gouna jak narazie mało osób jest zainteresowanych.
Przesle info na maila
Pzdr J

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post30 lip 2012, 18:59

PAMIĘTNIKI Z HAMATY (część 2) :D

Pierwszy dzień na spocie teoretycznie w stresie, bo nie wiadomo co, gdzie, jak i dlaczego. W praktyce po 15min intro wiem wszystko. Zasuwam do naszego boksu w przykrytym trzciną bungalowie by skręcić sprzęt. Jest tam już barczysty, opalony na heban blondas z kucykiem zwany Metaxą, alias Generał. Poznałem gościa dzień wcześniej i wiem, że jest instruktorem, z którym b...ędę miał kurs. Mega pozytywny facet, od pierwszego dnia widać było, że jest duszą towarzystwa, a teraz obserwując go jak przygotowuje wszystko do lekcji, sprawdza sprzęt, ciepłym głosem poprawia kursantów, zorientowałem się, że nauka będzie konkretna, bo to prawdziwy profesjonalista. Nie pomyliłem się. Jako, że miałem dwa dni opóźnienia z uwagi na moje perypetie (czytajcie część 1), to nadganiałem zaległości od razu zasuwając z grupą do wody po intensywnym, aczkolwiek treściwym wstępie na brzegu w wykonaniu Metaxy. Gość pływa na kajcie chyba od urodzenia. Jest w stanie wytłumaczyć najbardziej zawiłe elementy w prosty i przystępny sposób, a to cholernie ważne przy stawianiu pierwszych kroków. Równolegle spoglądam na drugiego instruktora, niewysokiego zawsze uśmiechniętego kolesia gadającego z dziwacznym, jakby czeskim akcentem. Brodzi po wodzie w koszulce na głowie zawiniętej niczym turban i poprawia swoich kursantów. Podsłuchując czasem co tam "pepikuje po polskiemu" widzę, że facet też zna się na swojej robocie, a chwilę później gdy widzę, że przejmuje na moment kite od kursanta, wskakuje na deskę nie mając nawet trapezu i po dwóch machnięciach latawcem wystrzeliwuje w powietrze robiąc przy tym pięć milionów kombinacji ze swoim ciałem, a na koniec ląduje miękko i szczerzy w uśmiechu do nas zęby, to już wiem, że to musi być Marek" Murphy" Zach, prorider, instruktor, człowiek legenda. Prostuję się zatem dumny jak paw, bo uczę się kitesurfingu pod bacznym okiem czołówki kite'a. Zajawa jest coraz większa, ćwiczymy starty, bodydragi, kiteloopy, a dodatkowa motywacja w postaci pozostałych członków grupy przepływających nieopodal i kibicujących nam, świeżakom, z całego serca, dodatkowo uskrzydla. Progress czuć na odległość. Wszystko się zgadza i wiem, że to naprawdę będzie owocne szkolenie.

W bazie mamy praktycznie wszystko. Od dobrze zaopatrzonego beachbaru (pyszne piwko, cola, winko, soki, etc) z fajnym menu wraz z baaardzo obfitymi sałatkami (polecam pizzę, bo większość knajp w Wawie nawet się nie zbliża do takiego smaku :) ) po sklepik z gadgetami, myjnię i serwis kajtów, boisko do siatki, paddle boardy (dla niewtajemniczonych niech pozostanie to tajemnicą do momentu wypróbowania). Jest namiot beduina z czadową miejscową kawą, sheeshą (Asia jest fanką...) i herbatką. Wszędzie pomocni beachboy'e, którzy startują i lądują latawce i dbają o porządek na spocie. Po intensywnych kilku godzinach na wodzie relaksuję się na leżaczku pod liściastym parasolem sącząc bajecznie zimne piweczko i obesrwuję postępy innych. Podział na strefy dla zaawansowanych i uczących się zdaje egzamin. Na wodzie widać ład i porządek, a co najważniejsze, spokój. Lekki chillout sączy się z głośników. Na sąsiednich leżakach, których jest tu naprawdę w sam raz, wylegują się Włosi, Francuzi, Niemcy, Austryjacyi inni. Internacjonalny spot z mega pozytywnym klimatem. Tak, Hamata to jest to. Bezwiednie zaczynam nucić jakąś piosenkę zaintonowaną przez Generała i czuję, jak wzbiera we mnie ponownie nieopanowana chęć wejścia na wodę na kolejny etap szkolenia. Chwilę potem wbity w trapez zasuwam do słynnej bojki wyznaczającej punkt szkoleniowy, a przypływ adrenaliny wspomagany widokiem Murphy'ego, który w pełnym ślizgu przepływa obok wraz z Adasiem i Wojtasem dodatkowo pcha mnie do akcji. Jest git. Naprawdę git :))) [MACIEK JOVI PRO]

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post02 sie 2012, 21:08

wrzesień:
14-21.09
21-28.09-brak miejsc!
28-5.10
październik
5-12.10-ostatnie 2 miejsca
12-19.10-ostatnie 2 miejsca
19-26.10

Możliwe pobyty 2 tygodniowe!

W każdym terminie szkolenia kitesurfingowe!
zapraszam Joanna
joanna@jovitarvel.pl

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post07 sie 2012, 15:40

wolne terminy do Hamaty:

14-22.09.na tydzień- 3 ostatnie miejsca!
28.09-5.10-na tydzień-8 miejsc! PRO CAMP Z "MURPHYM" i dodatkowe niespodzianki :thumbsup:
5-12.10-na tydzień 2 miejsca PRO CAMP Z "MURPHYM"
19-26.10-wolne miejsca!

Już lada moment podamy terminy i ceny wyjazdów do Hamaty na listopad i grudzień!

Jest możliwość zwiększenia ilości miejsc na poszczególne terminy-na zapytanie!zapraszam
pzdr Joanna
joanna@jovitravel.pl
Załączniki
IMG_4491.JPG
IMG_4491.JPG (19 KiB) Przejrzano 2143 razy

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post10 sie 2012, 13:46

UWAGA!!!
Mamy dostepne dodatkowe miejsca w hotelu Wadi Lahmy we wszystkich terminach wrzesnia i października !
ilość miejsc -ograniczona!

Najlepsze warunki wiatrowe!
Zapraszam
Joanna

Nivea
Posty: 1205
Rejestracja: 28 sty 2010, 00:35
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 24 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post21 sie 2012, 18:44

Hamata terminy i ceny wyjazdów grupowych na listopad i grudzień 2012:
listopad:


4-12.11
11-19.11
18-26.11
23.11-3.12
cena: 2449 zl /os w dbl, tydzień.
cena: 3349 zl /os w dbl, 2 tygodnie.

grudzień:
2-10.12
10-17.12
16-23.12
cena: 2249 zl/ os w dbl, tydzień.
cena: 3049 zl /os w dbl,– 2 tygodnie.

Dzieci 2-12 lat – cena: 1299 zl

zapraszam
joanna@jovitravel.pl
http://www.kite.jovitravel.pl


Wróć do „Oferty Biur Podróży”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość