
kanap4 pisze:Po kolejnym rozkminianiu tematu pojawily sie u mnie kolejne watpliwosci. Nie wychodzi mi wyrzucenie nog mocno do tylu, jak do railey. W momencie kiedy stawiam deske na wiatr, w pewnym momencie wydaje mi sie, ze mam juz wystarczajaco mocy i odpuszczam krawedz, zaciagajac przy tym mocniej bar. Problem polega na tym, ze zamiast wyrzucac nogi mocno do tylu, jestem w stanie jedynie lekko je cofnac za siebie, podkurczajac je pod siebie jak do pozycji "na kiblu". Z tego co myslalem po plywaniu, to chyba za bardzo ciezar ciala daje do tylu, przez co odpuszczajac krawedz nie jestem w stanie wychylic sie za bardzo do przodu, zeby moc nogi wywalic do tylu. Macie moze na to jakies rady? Moze w koncowym momencie trzymania krawedzi cos zle robie? Czy moze po prostu wciaz zle odpuszczam? Czy w chwili wybijania sie z wody mam sie mocno przechylic do przodu, zeby mi to wyszlo?
Bede bardzo wdzieczny za wszelka pomoc.
Dobrze wiedzieć o czym myslisz jak skaczesz z krawędzi - będę pamiętał pływając obokrolnik pisze:jak juz wyjdziesz z krawedzi to wyobraz sobie fajna rozebrana laske pod soba, gotowa na ....i spróbuj ja dosiegnac wiesz czym nie walac w nia kolanami .Cialo ulozy sie automatycznie dobrze .
waldir pisze:Dobrze wiedzieć o czym myslisz jak skaczesz z krawędzi - będę pamiętał pływając obokrolnik pisze:jak juz wyjdziesz z krawedzi to wyobraz sobie fajna rozebrana laske pod soba, gotowa na ....i spróbuj ja dosiegnac wiesz czym nie walac w nia kolanami .Cialo ulozy sie automatycznie dobrze .
waldir pisze:A piszecie o czystym skoku z krawędzi? To nie wiem jak
rolnik pisze:Jak nie wieszlatawka nie ruszasz parkujesz na 45st itd ...ladujesz z wiatrem
kanap4 pisze:Po kolejnym rozkminianiu tematu pojawily sie u mnie kolejne watpliwosci. Nie wychodzi mi wyrzucenie nog mocno do tylu, jak do railey. W momencie kiedy stawiam deske na wiatr, w pewnym momencie wydaje mi sie, ze mam juz wystarczajaco mocy i odpuszczam krawedz, zaciagajac przy tym mocniej bar. Problem polega na tym, ze zamiast wyrzucac nogi mocno do tylu, jestem w stanie jedynie lekko je cofnac za siebie, podkurczajac je pod siebie jak do pozycji "na kiblu". Z tego co myslalem po plywaniu, to chyba za bardzo ciezar ciala daje do tylu, przez co odpuszczajac krawedz nie jestem w stanie wychylic sie za bardzo do przodu, zeby moc nogi wywalic do tylu. Macie moze na to jakies rady? Moze w koncowym momencie trzymania krawedzi cos zle robie? Czy moze po prostu wciaz zle odpuszczam? Czy w chwili wybijania sie z wody mam sie mocno przechylic do przodu, zeby mi to wyszlo?
Bede bardzo wdzieczny za wszelka pomoc.
jak juz wyjdziesz z krawedzi to wyobraz sobie fajna rozebrana laske pod soba, gotowa na ....i spróbuj ja dosiegnac wiesz czym nie walac w nia kolanami .Cialo ulozy sie automatycznie dobrze .
onzo pisze:waldir pisze:A piszecie o czystym skoku z krawędzi? To nie wiem jak
patrząc na awatar to rzeczywiście nie wiesz jak
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości