Zdjęcia te, jako archiwalne mają swoją wartość. Mam nadzieję, że zmobilizujecie się i dołączycie podobne jak w zaproponowanej koncepcji. Sam mam jeszcze kilka. Polski kitesurfing ma swoją historię. Spróbujemy ja odnależć. O tą czysto krajowa będę zabiegał troszkę póżniej.
Na pytanie o kłaki odpowiadam. Mnie wydały się b ważne z dwóch powodów.
Roby generalnie jak wiadomo nic nie roby, ale już na pewno nie promuje kite, broń Boże zawodów, konkursów czy plebiscytów, co zresztą na załączonym obrazku widać. Przybył tu cichaczem prawdopodobnie na zaproszenie rodziców Grupy, z ktorą wymieniam sporo dziwacznych tekstów. Tak więc jego postać na zdjęciach jest mało istotna. Poza tym nie udziela się na KF, czyba żę pod przykrywkami i stąd może mam trudności ze zrozumieniem jego myśli. Natomiast moja osoba, zakładam jest znana i szansa powieszenia w domu plakatu ze mną w przyjacielskim uścisku stanowić będzie powód do następujących starań. I tak. Jesliby potencjalny zwycięzca niesiony euforia wygranej w przypływie tego szaleństwa wyciął nożyczkami nie koniecznie głowę Robyego, ale też kawałek klaty, to po posmarowaniu silikonem wlasnej nakleja sobie otrzymane w nagrode kłaki, robi fotkę i dopasowuje. Jeśliby natomiast okazało się, że wyciął dokładnie głowę Robyego i po wstawieniu wlasnej mordy pojawiłby się luz , to równiez smaruje tym razem głowę silikonem, narzuca otrzymane kłaki, te wygladza i stawia na cukier- coś dla młodych zdeterminowanych- i wtedy wszystko pasuje.
Z tego wypływają następujące wnioseki dla kiteforumowiczów.
1.W celu osiagnięcia sukcesu nie potrzebne jest wcale bicie piany tylko jak widać konsekwentna realizacja własnych pomysłów.
2.Własne pomysły wcale nie musza okazywać się najlepsze.
3.Nawet p...nie głupot może mieć swój ukryty cel.
4.Potrzeba sporo doświadczenia w celu jego odróżnienia. - Tak to jakoś mi sie jakoś zrymowało.
Pozdrawiam.