Stare C-shapy - ucieczka z tonącego okrętu?
: 25 lip 2011, 18:32
Wybaczcie taki trochę głupi temat, ale trochę się we mnie wzbierały wątpliwości...
Przeglądając ostatnio kf (przyznam, po dłuższej przerwie), trafiłem na posty, niepozbawione sensu, ale trochę (dla mnie) niepokojące, przykładowo (tak, większość z jednego tematu):
Otóż w o 2004 zrobiłem kurs IKO, na ówczesnych C-shape'ach, oraz wszedłem w posiadanie dwóch yarg. Od tamtego czasu pływałem, na Helu i na Rodos, niestety tak się złożyło, że tylko 3 sezony, ale cały czas na tym sprzęcie. I było (jest) dla mnie naturalne, że jak przywali porządniejszy szkwał, to może mnie wyrwać z wody, że warto się orientować, jak mocno wieje i nie robić nic przesadnie głupiego, bo mam mały zakres depowera. Że jak wieje offshore to warto, gdyby się zerwał huragan, mieć asekurację, a kiedy onshore, to na plaży łapiącego latawiec z dobrym refleksem
. Albo to, że przy mocniejszym wietrze większa deska w moim przypadku przestaje dawać radę
I mimo tego wszystkiego nauczyłem się, także na swoich Yargach pływać mniej więcej tam gdzie chcę i co jakiś czas oderwać się od wody, nie robiąc przy tym ani sobie ani nikomu innemu krzywdy, samemu wstając swojego latawca z wody i możliwie rzadko makaroniąc sobie linki 
I w dodatku wszyscy którzy wtedy pływali, instruktorzy i zwykli ludzie, też o tym wiedzieli i być może mieli podobne przeżycia i nie przeszkadzało im to mieć dużo radości z (bezpiecznego) pływania
. A co więcej na tego typu sprzęcie nauczyli się rzeczy, na które mogłem patrzeć godzinami...
I teraz planowałem (nadal planuję, wylatujemy za 3 dni) wrócić po jakimś czasie (w wielkim stylu naturalnie
) do tego wspaniałego sportu i mam dziwne wrażenie, że przez to, że nie mam teraz za bardzo funduszy na nowy sprzęt (tym bardziej, że mój obecny jest w dobrym stanie i znam go całkiem nieźle) mogę wyjść w oczach nowoczesnych pływających na człowieka, który nie dość, że gówno umie, to jeszcze sknerzy na prawdziwy sprzęt i w sposób boleśnie kontrastujący ze swoimi umiejętnościami lansuje się swoimi kajtami dla profesjonalistów, których niektórzy nie życzyli by nawet swoim pomniejszym wrogom. I generalnie stanowi zagrożenie dla ogólnego bezpieczeństwa i dobrego gustu
. I przyznam szczerze, że nawet zaczynam się bać, czy będę w stanie podołać wysokim standardom nowego kajtserfingowego światka
Tym bardziej, że chciałbym wreszcie wychodować jaja i popróbować UH/jakichś rolli, więc pewnie będę często niedomagał na wodzie 
Dziękuję za cierpliowść i przeczytanie takiego długiego bloku tekstu oraz możliwość wylania swoich obaw na ten e-papier
Ciekawe kto i z jakiej okazji mi w tym temacie pojedzie xD
Also: przy okazji, żebym nie zakładał nowego tematu, na ile byście wycenili zestaw dwóch Yarg: 9 i 13m. z barem bodajże 55,( w tym z jednej oniegdaj schodziło powietrze z końcówki tuby więc została naprawiona profesjonalnie na Helu, ale generalnie w bardzo dobrym stanie)?
Jako że wszyscy teraz, chyba żeby zminimalizować wolną konkurencję, nie podają otwarcie cen sprzętu który sprzedają, to nawet trudno mi jakoś oszacować wartość takiego zestawu...
Przeglądając ostatnio kf (przyznam, po dłuższej przerwie), trafiłem na posty, niepozbawione sensu, ale trochę (dla mnie) niepokojące, przykładowo (tak, większość z jednego tematu):
RAFAŁ pisze:Najlepsi są tacy co napompują C, później przez godzinę pytają czy nie za mocno będą mieli.
A jak wejdą do wody to szarpnie ich z dwa razy porządnie i siedzą na brzegu.
Ale tacy goście też są potrzebni , bo kto by robił zdjęcia.
Lachon pisze:podsumowywując ten maly esej to jednak stawiałbym na LANS (przy wyborze latawca)
Crazy Horse pisze:Już naprawdę, jakby mój dobry kumpel przymierzał się do nauki i zakupu C, bo jest tani, to chyba bym mu pozyczł te 700-1000zł żeby jednak kupił coś hybrydowatego.
Otóż w o 2004 zrobiłem kurs IKO, na ówczesnych C-shape'ach, oraz wszedłem w posiadanie dwóch yarg. Od tamtego czasu pływałem, na Helu i na Rodos, niestety tak się złożyło, że tylko 3 sezony, ale cały czas na tym sprzęcie. I było (jest) dla mnie naturalne, że jak przywali porządniejszy szkwał, to może mnie wyrwać z wody, że warto się orientować, jak mocno wieje i nie robić nic przesadnie głupiego, bo mam mały zakres depowera. Że jak wieje offshore to warto, gdyby się zerwał huragan, mieć asekurację, a kiedy onshore, to na plaży łapiącego latawiec z dobrym refleksem



I w dodatku wszyscy którzy wtedy pływali, instruktorzy i zwykli ludzie, też o tym wiedzieli i być może mieli podobne przeżycia i nie przeszkadzało im to mieć dużo radości z (bezpiecznego) pływania

I teraz planowałem (nadal planuję, wylatujemy za 3 dni) wrócić po jakimś czasie (w wielkim stylu naturalnie




Dziękuję za cierpliowść i przeczytanie takiego długiego bloku tekstu oraz możliwość wylania swoich obaw na ten e-papier

Ciekawe kto i z jakiej okazji mi w tym temacie pojedzie xD
Also: przy okazji, żebym nie zakładał nowego tematu, na ile byście wycenili zestaw dwóch Yarg: 9 i 13m. z barem bodajże 55,( w tym z jednej oniegdaj schodziło powietrze z końcówki tuby więc została naprawiona profesjonalnie na Helu, ale generalnie w bardzo dobrym stanie)?
Jako że wszyscy teraz, chyba żeby zminimalizować wolną konkurencję, nie podają otwarcie cen sprzętu który sprzedają, to nawet trudno mi jakoś oszacować wartość takiego zestawu...