w sobotę w pewnym momencie mój bow stał się nadto za duży na panujące warunki, wtenczas musiałem skorzystać z systemu bezpieczeństwa przypiętego do chikena, skutkowało to tym że latawiec nadal grzał po jeziorze, w momencie gdy wylądował udało mi się przepiąć leasha do jednej z bocznych linek sterujących- wtenczas to dopiero była akcja bo latawiec zachowywał się jak śmigło i stało się to dopiero niebezpieczne, zostało mi zatem tylko pozbycie się latawca, zważywszy że do brzegu miałem coraz bliżej
mam pytanie jak radzicie sobie w podobnej sytuacji i czy macie patenty na takie sytuacje?
ja mam sięz myślą o podpięciu 5 linki do waroo do pętelki na środkowej tubie w jego połowie i przełożenia przez oczko w barze bezpośrednio do leasha, zastanawiam się tylko czy przy takim wypięciu szarpiąc latawca nie uszkodzę głównej komory i czy aby latawiec obróci się na plecy?
i jeszcze jedno pytanie do użytkowników komorówek czy np w pulsie lub psycho użycie piątej linki skutkuje tym że latawiem traci całą moc i bezpiecznie leży na wodzie?
dzięki za info