mandaro pisze:Albo zaszyć pianke, iść popływać.
Ja -idiota tak bym zrobił.
Zapewniam, że nie tylko Ty... Jak mi 3 tyg. temu linki 2 innych splątanych ze sobą latawców poniszczyły bar (na szczęście moja reakcja była na tyle szybka, że nie doszło do wplątania się zbytnio w ich linki), to też jakoś nie było ani czasu, ani chęci na dociekanie kto, jak, kiedy i w ogóle... Może dlatego, że cieszyłem się z faktu, że jestem cały (linkami dostałem po głowie, skończyło się na niedużych rozcięciach ucha), a może dlatego że winowajcy po rozplątaniu rozeszli się jak by nigdy nic, mimo, że zwróciłem im uwagę na rozcięcie mojego baru... Widocznie pływanie tego dnia było na 1-szym miejscu, bez względu na skutki ich opieszałości. Na szczęście u mnie skończyło się na naprawie za nieduże pieniądze, więc nie bardzo miałem ochotę rozpisywać się na KF, wolałem, podobnie jak Ty - naprawić bar i iść popływać

Ale kolegę śnieżego i tak rozumiem.
Pozdr