Ewa Wyszkowska pisze:1. Na akwenie szkoleniowym Szkoły Zdrowia w Jastarni, doszło do kolizji kite`owca z windsurferem, która polegała na zaczepieniu windsurfingu linkami kite i przewróceniu windsurfingu. Kolizję spowodowała więc osoba płynąca na kite (właśnie ta, która utraciła deskę). Są świadkowie tego zdarzenia. W wyniku wypadku zarówno sprzęt windsurfingowy, jak i deska kit’owa, pozostał na wodzie, ponieważ obydwie osoby zeszły na plażę, kiteowiec z latawcem a a kobieta z windsurfingu w celu skorzystania, z pomocy, gdyż była poszkodowana.
Jak na stopień doktora to wyciąganie konkluzji iście nie akademickie. Prawo drogi jest trochę bardziej złożone niż tylko zaczepienie linek stąd argumentacja żadna.
Czy z punktu widzenia prawa istnieje coś takiego jak akwen szkoleniowy? Czy jest to jak Pani sugeruje akwen szkoleniowy Państwa szkółki, czy może po prostu akwen na którym Państwo szkolą bo jest tu zasadnicza różnica.
Ponadto pisze Pani że opis sytuacji przez kitesurfera jest nieprawdziwy natomiast żaden z Pani punktów tego nie argumentuje, podaje Pani jedynie nowe fakty a nie kwestionuje prawdziwość pierwotnej wypowiedzi.
Wnioskując z opisów jest tu jeszcze jedna zasadnicza sprawa. Istruktorzy chcieli 20% wartości deski za to że ją ZNALEŹLI a nie za akcję ratunkową. Czy owe 20% wartości argumentowali faktem przeprowadzenia akcji ratunkowej? Nie. Pani próbuje sprowadzić dyskusję na tory akcji ratunkowej, ale instruktorzy nie za to chcieli pieniądze.