w sprawie nauki w Polsce,
w zeszłe lato przećwiczyłem podobną historię jak opisana na początku tematu. z tą różnicą, że instruktorka była bardzo kompetentna i pomocna. uważam, że nauka w Polsce to strata czasu, o ile nie mieszka się blisko jakiegoś spotu. bo zgodnie z prawem Murphy'iego ile razy wybiorę się nad zatokę (tam właściwie jest dobre miejsce do nauki) to przestaje wiać. jak tylko wróce do domu, to kumpel z 3miasta mówi, że "włączyli dmuchawę"
także nauczony doświadczeniami poprzedniego sezonu, w tym roku pojechałem na 2 tygonie do Egiptu, wypozyczyłem sobie sprzęt (w Polsce udało mi się zaliczyć nawet IKO2) i trenowałem swoje umiejętności dzień w dzień. a jak stwierdziłem, że IKO2 to za mało, wziąłem sobie instruktora i teraz mam IKO3
każdemu polecam wyjazd w miejsce gdzie wieje i jest ciepła woda. z pomocą instruktora (1 na 2 kursantów) tempo postępu jest niesamowite.
wiadomo - kasa... ale jak dobrze zakombinować można niewiele drożej spędzić 2 tyognie w Egipcie jak 2 tygodnie na Półwyspie (uwzględniając koszty zajęć "fakultatywnych" gdy nie wieje).
jeśli chodzi zaś o szkółki, to mam doświadczenia z 2 w Polsce i 1 w Egipcie, każdej można coś zarzućić, ale nie są to zarzuty ciężkie. no i trzeba pamiętać, że zawsze jest ktoś kto po prostu chce zrobić kasę kosztem naiwnych klientów. i przed tym nie uciekniemy ani na wodzie ani na lądzie.